listopada 22, 2014

[230] Marsjanin - Andy Weir


Tytuł: Marsjanin
Tytuł oryginału: The Martian
Autor: Andy Weir
Tłumaczenie: Marcin Ring
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 19 listopad 2014
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Akurat
Cena na okładce: 39,99

Może ogłoszą z mojego powodu żałobę narodową i nie mogę ich za to winić. Może ogłoszą z mojego powodu żałobę narodową, a na mojej stronie na Wikipedii napiszą: Mark Watney to jedyny człowiek, który umarł na Marsie.
I to będzie prawda, tak podejrzewam. Bo na pewno tu umrę. Po prostu nie w solu 6., tak jak wszyscy myślą. 
Tak więc... od czego by tu zacząć?

Zwykle nie łapię za książki tego typu. Więc niech mi ktoś wytłumaczy. Jak to się stało, że Marsjanin stał się jedną z moich ulubionych pozycji? Fakt, ze zdecydowałam się na jej przeczytanie to czysty przypadek. Impuls. Może przeczucie. Tak czy inaczej zabrałam się za nią jak najszybciej, po otworzeniu paczki - całkowicie zignorowałam długą listę recenzencką, wybaczcie. Sama nie wiem czemu, ale tak mocno mnie ciągnęło do tej książki, że jest sobota a ja piszę recenzje. Paczka dotarła do mnie w czwartek. Mówcie sobie co chcecie: od początku wiedziałam, że to będzie coś niezwykłego.

Ares 3 to kolejna wyprawa na Marsa. Tym razem bierze w niej udział sześcioro astronautów. Mają spędzić na Czerwonej Planecie równo trzydzieści jeden dni. Pech jednak chce, że wysłany z nimi sprzęt ma swoje ograniczenia i mimo dosyć dużej trwałości jest narażony na zniszczenie. Po niecałym tygodniu, przez straszną burzę piaskową, zespół musi ewakuować się na statek kosmiczny i wrócić na Ziemię. Taka podróż to nie przelewki. To prawie rok w jedną stronę. Ewakuacja nie poszła jednak tak dobrze, jak się tego spodziewali. Jeden z astronautów, Mark Watney, został ranny. Po upewnieniu się, że skanery biometryczne nie dają znaku życia, kapitan musi podjąć bardzo trudną decyzję. Muszą odlecieć bez członka załogi, gdyż chwila wahania może zostać przypłacona ich życiem. A Marka już nic nie uratuje.

Marka Watneya jednak nie tak łatwo pozbawić życia. Budzi się on na Marsie, po przejściu okropnej burzy. Widzi zniszczenia i brak statku. Został sam na ogromnej planecie, z ograniczonymi środkami do życia. Nie ma też nadziei na powrót - drużyna myśli, że nie żyje. Anteny zostały zniszczone i nie ma możliwość komunikacji z Ziemią. Jest zdany sam na siebie. Jednak mężczyzna nie należy do osób, które usiądą i będą rozpaczały. Metaforycznie zakasał rękawy (w skafandrze kosmicznym to trudno) i zabrał się do roboty. Każdy z szóstki ma kilka specjalizacji. Mark jest botanikiem i inżynierem. Niesamowicie przydatne umiejętności, jeśli ktoś chce przeżyć na Marsie - i nie szukajcie tutaj ani grama sarkazmu. Mężczyzna rozważa wszystkie możliwości oraz przelicza prowiant i wodę. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma wystarczająco dużo suplementów, by przetrwać te kilka lat, które dzielą Ziemię od misji Ares 4. Do tego miejsce lądowania przyszłej ekspedycji oddalone jest o prawie cztery tysiące kilometrów. Nie jest to łatwa droga do przebycia - nawet łazikiem.

Jednak nie bez powodu wybrali Marka do tej misji. Jest ponadprzeciętnie inteligentny. Ignorując niebezpieczeństwo postanawia mimo wszystko przetrwać. Myślicie, że wyhodowanie ziemniaków na Marsie jest niemożliwe? Nie dla tego człowieka. Jeśli ktokolwiek miałby przeżyć w takich warunkach to tylko on. Nie wie, że dzięki zdjęciom satelitarnym na Ziemi zauważono już, że żyje. Nie mają możliwości komunikacji i próbują wymyślić, co zrobić, by poinformować go, że trzyma za niego kciuki cały świat. Szukają też sposobu na to, by go stamtąd wyciągnąć. Ewentualnie dostarczyć mu żywność, Nikogo już nie obchodzą koszty. Celem całego świata stało się uratowanie życia jednego człowieka.

Natychmiast się rozwalił. Ekran poczerniał, zanim opuściłem śluzę. Wygląda na to, że L w LCD nie znalazło się przypadkiem. Znaczy, że to jest ekran ciekłokrystaliczny Zgaduję, że albo kryształy wyparowały, albo się zamroziły. Może napiszę opinię klienta. Zabrałem go na powierzchnię Marsa i przestał działać. 0/10.

Powiem Wam, co jest takiego niesamowitego w tej książce. Dystans Marka do samego siebie i otaczającego go świata. Nie mogłam przejść obojętnie obok jego poczucia humoru i wszystkie momenty, gdzie rozbawił mnie do łez, mam założone małymi przylepnymi karteczkami. Zastanawiam się, czy kilku nie zawrzeć w tej recenzji. Są naprawdę niesamowite. Podobnie jak to, że ten człowiek, sam w przestrzeni kosmicznej, ma siłę na żarty i poczucie humoru. Kim jest Andy Weir? Czemu ja wcześniej nie słyszałam o tym autorze? Na lubimy czytać w informacjach o tym człowieku dostajemy tylko brak danych. Dlaczego napisał tylko jedną książkę? Dlaczego nie dostał jeszcze od groma literackich nagród? Doprawdy! Coś z tym trzeba zrobić. Hm. Patrząc na profil pana autora na Facebooku widzę, że za granicą jest dosyć znanym pisarzem. Naprawdę mnie to cieszy. Mam nadzieję, że napisał więcej książek i będę miała okazję dostać je w Polsce.

Wszystko, co jest napisane w Marsjaninie czyta się jak coś, co naprawdę mogło się wydarzyć. Nie każdy mógł wpaść na takie pomysły jak Mark, jednak są one dosyć prawdopodobne. Podczas czytania często w głowie pojawiały mi się słowa: ojacie. Serio? Wszystko, co ten mężczyzna wymyślił było niesamowite. Fakt, że mogłam mu towarzyszyć w tej przygodzie był doprawdy niesamowity. Dostajemy też fragmenty z perspektywy różnych ludzi z NASA, którzy pracują dwadzieścia cztery godziny na dobę po to, by go uratować. Na te fragmenty też czekałam ze zniecierpliwieniem. Jako dziecko miałam małą obsesję na punkcie kosmosu. Do tej pory mam na półkach mnóstwo książek na ten temat. Pamiętam, jak rysowałam planety i marzyłam o podróży w kosmos. Gdybym jednak była na miejscu Marka położyłabym się w Habie i czekała na powolną śmierć. Co tu ukrywać. Zmysłu inżyniera to ja nie mam.

- (...) Jak to jest? - zastanawiał się. Utknął tam, myśli, że jest całkiem sam i że go opuściliśmy. Jaki to ma wpływ na ludzką psychikę?
Odwrócił się w stronę Venkata.
- Zastanawiam się, co teraz myśli.

WPIS W DZIENNIKU: SOL 61.
Jak Aquaman może kontrolować wieloryby? To ssaki! Bez sensu.

Wydawnictwo bardzo się postarało, jeśli chodzi o wygląd książki i jej promocje. Okładka jest bardzo przyjemna w dotyku. Jedynym jej minusem jest fakt, że jest strasznie cienka, podobnie, jak w przypadku książki Troje. Bałabym się pożyczysz ją komuś. Z pewnością od wielokrotnego czytania i noszenia w plecaku stałoby się z nią to, co z luźną kartką w takowych warunkach, Koszmar. Tak więc tej książki nikomu nie pożyczę. A szkoda - dużo jest ludzi, którym chciałabym ją wcisnąć. Może jeśli obiecają owinąć ją w folię bąbelkową to się zastanowię. Papier też nie jest na najwyższym poziomie, jednak jeśli oto chodzi to jak dla mnie plus. Nienawidzę tych białych, sztywnych i wysokiej jakości. Czuję się wtedy, jakbym czytała podręcznik. 

Dzięki uprzejmości wydawnictwa otrzymałam również wspaniały plakat i makietę kasku kosmicznego. Bardzo fajny upominek i bardzo dziękuję! Jeśli chodzi o plakat... chętnie bym go gdzieś powiesiła. Ale, kurczę. Mam za mało ścian w pokoju. Ale to już ostatni rok w moim rodzinnym domu. Na studiach zainwestuje w ogromną antyramę i plakat zawiśnie w nowym miejscu. To pierwszy książkowy plakat, jaki mam. I, tak sobie teraz myślę, chciałabym mieć ich więcej. 

Zastanawiam się, skąd autor wiedział tyle na te wszystkie tematy. Tak wychwalam Marka a zapomniałam,  ze to wszystko nie zostało wymyślone przez niego, tylko przez autora. Andy Weir wskoczył na listę moich ulubionych autorów. Przeżywałam całą historię nie słabiej, niż ci wszyscy ludzie oczekujący na powrót astronauty. Na końcu popłynęły łzy wzruszenia. Jestem bardzo uczuciowa, jeśli chodzi o takie sprawy. Wzruszam się nawet na bajkach z serii Barbie, a jak wiadomo tam szczęśliwe zakończenie to jest gwarantowane. Uwielbiam takie sprawy, w których ludzie pracują razem w jednym celu. Zdradzę Wam, że najbardziej poruszyła mnie decyzja załogi i Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej. Długo będę wspominać poświęcenie ich wszystkich.

Pod koniec przyszłego roku wychodzi ekranizacja. Nie wiem, czy chcę ją pooglądać. Nie chce popsuć sobie swoich wyobrażeń na temat tego wszystkiego.. Ale jestem ciekawa, jak udało im się odtworzyć przygody Marka, więc ze zniecierpliwieniem będę czekać na ekranizację. 

Skończyłam czytać tą książkę niecałą godzinę temu a mam ochotę zacząć ją czytać na nowo. Zakochałam się w tej książce. W tej całej historii. Nie waham się wystawić najwyższej oceny. Jestem pewna, że Mark i wszyscy inni na to zasłużyli. Miło było poczuć się częścią załogi. Teraz czuję się, jakbym straciła coś bardzo ważnego. Bezpiecznej podróży.

Ogólna ocena: 10/10 (arcydzieło)

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Akurat i wydawnictwu Muza!


6 komentarzy:

  1. Książkę widziałam w Empiku!
    Kurczę!!!
    Szkoda że nie kupiłam :/

    OdpowiedzUsuń
  2. O jej, będzie trzeba przeczytać :o

    OdpowiedzUsuń
  3. Książek o takiej tematyce nie czytałam nigdy, więc czemu nie, może tym razem dam szansę ;)

    pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Arcydzieło, powiadasz? :)
    Chętnie przeczytam, skoro tak bardzo przypadło Ci do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne cytaty :D Ja przez całą książkę śmiałam się z Marka tekstów XD ♥
    Z jakich stron są te cytaty?
    Pozdrawiam ♥

    www.ksiazkiponadniebo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne cytaty :D Ja przez całą książkę śmiałam się z Marka tekstów XD ♥
    Z jakich stron są te cytaty?
    Pozdrawiam ♥

    www.ksiazkiponadniebo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger