lutego 19, 2017

Seria niefortunnych zdarzeń // sezon pierwszy + Przykry początek


Jakiś czas temu Polskę obiegła wiadomość o premierze pierwszego sezonu pewnego serialu. Nagle większość czytelników zaczęła przypominać sobie, jak w młodości i dzieciństwie pochłaniali tom za tomem Serii niefortunnych zdarzeń. Zaintrygowało mnie to ogólne zainteresowanie ekranizacją, więc gdy znalazłam chwilę czasu postanowiłam pooglądać produkcję Netflixu. Moja biblioteka nie jest zbyt dobrze zaopatrzona, a w dzieciństwie nie kupowałam książek, więc nigdy wcześniej nie spotkałam się z Lemonym Snicketem i jego cyklem. Włączyłam sobie pierwszy odcinek i już na samym początku wiedziałam, że chociaż przygody Wioletki, Klausa i Słoneczka są bardzo przykre, to zostanę z nimi do samego końca. Pierwszy sezon pochłonęłam w jeden dzień i chyba nikogo to zbytnio nie dziwi. 💘 Kiedy uznałam, że muszę podzielić się moim odkryciem z całym światem postanowiłam - dla porównania - przeczytać sobie też pierwszy tom, czyli Przykry początek. Cała seria składa się z krótkich książeczek, więc lektura zajęła mi mniej czasu, niż pooglądanie jednego odcinka. Było to nieco zaskakujące.

Wioletka, Klaus i Słoneczko to trójka dzieci państwa Baudelaire. Pewnego dnia spędzali oni mile czas na plaży zajmując się tym, co najbardziej lubią, jednak zabawę przerwało im pojawienie się pana Poe, znajomego ich rodziców. Mężczyzna informuje ich, iż ich rodzice zginęli w pożarze, w którym spłonął również ich cały dobytek. Rodzeństwo jest w szoku. Kochali i byli kochani całym sercem, a nagle zostali na świecie całkiem sami. Bankier informuje ich, że trafią teraz do Hrabiego Olafa, czyli ich dalekiego krewnego, który mieszka w tym samym mieście. Nie spodziewają się, że mieszka on w ruderze i jest bardzo złym człowiekiem, który chce zagarnąć cały majątek, który dzieci otrzymają w momencie osiągnięcia przez Wioletkę pełnoletności. Nie spocznie, dopóki tego nie uczyni, a wszyscy dorośli wydają się być ślepi i nie dostrzegać, jaka krzywda dzieje się małym Baudelaire'om.



Od samego początku wiemy, że Seria niefortunnych zdarzeń nie zakończy się szczęśliwie. Każdy kolejny odcinek zdaje się to potwierdzać a i sam narrator powtarza to nam co jakiś czas, jakby chciał skutecznie zabić w nas całą nadzieję. Ten zabieg bardzo mi się podoba, a owego mężczyznę, który komentuje losy trójki sierot bardzo lubię. Był dla mnie takim jasnym punkcikiem w tym zdominowanym przez surrealizm i groteskę świecie. Czasami nie wiedziałam czy mam śmiać się i płakać, tak bardzo nieprawdopodobne były niektóre wydarzenia, a równocześnie tak prawdziwie odczuwałam cierpienie dzieci. Bo to właśnie to najbardziej wyczuwa się podczas oglądania. W pewnym momencie - mniej więcej w połowie sezonu - przestało mi dziwić cokolwiek i skupiłam się na tym, jak bardzo jest mi szkoda Wioletki, Klausa i Słoneczka, których życie przecież miało wyglądać całkiem inaczej!

Autor książek - Daniel Handler - był obecny przy kręceniu ekranizacji i miał w tym bardzo duży udział, co widać w momencie, gdy porówna się chociażby Przykry początek, czyli pierwszą część Serii niefortunnych zdarzeń, z dwoma pierwszymi odcinkami, które tworzą całość. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to najlepsza ekranizacja, jaką kiedykolwiek oglądałam. Oddaje ona oryginał w 100% i poraża tym samym, cudownym klimatem, który pokochały setki. Słyszałam, że zostały wprowadzone jednak jakieś zmiany. Być może popełniłam błąd oglądając pierwszych osiem odcinków - cały pierwszy sezon - bez znajomości oryginalnej - papierowej - wersji Serii niefortunnych zdarzeń, jednak do premiery drugiego sezonu z całą pewnością przeczytam wszystkie tomy i - mam nadzieję - uda mi się dostrzec różnice. Biorąc pod uwagę, jak szybko się je czyta, myślę, że dwa dni spokojnie wystarczą, by poznać całą historię rodzeństwa.

Przyszedł na plażę jakby nigdy nic, powiedział do dzieci parę słów - i na zawsze odmienił całe ich życie.

Chociaż - teoretycznie - książki przeznaczone są dla dzieci autor wywrócił do góry nogami to, jak takie książki wyglądać powinny. Gdzie z góry możliwe do przewidzenia szczęśliwe zakończenie? Gdzie dobra wróżka ratująca dzieci z opresji? Gdzie nadzieja na powrót rodziców? Lemony Snicket nam to odbiera. Cała Seria niefortunnych zdarzeń - serial jak i pierwowzór - nam to odbiera. Zwyczajnie depcze oczekiwania, wyśmiewa nadzieję i pluje nam w twarz pokazując, że tym dzieciom wcale nie będzie lepiej. Że Przykry początek to jedynie... przykry początek. Później będzie jeszcze gorzej. Zaufajcie mi. Sama nie wiem, dlaczego właściwie pooglądałam ten pierwszy sezon do samego końca i powoli kompletuje książki, by móc je wszystkie - co do jednej - przeczytać. Może to ta cudowna gra aktorska i świetnie dobrani aktorzy przekonują mnie do oglądania, a cudowny styl Daniela Handlera do pisania? A może gdzieś tam głęboko pali się we mnie iskra nadziei i - chociaż przecież znam zakończenie losów dzieci - nie chce zgasnąć?

Nie da się nie zauważyć, jak dobrze zostali dobrani aktorzy. Neil Patrick Harris jako Hrabia Olaf sprawdził się tak dobrze, że płonie we mnie nienawiść na sam widok tego człowieka. Przeraża mnie przeokropnie i chyba nie wahałabym się z wbiciem mu noża w plecy. Jestem pewna, że gdybym była młodsza, miałabym koszmary z Hrabią Olafem w roli głównej i to przez kilka dobrych tygodni. Teraz - na szczęście! - zdarzyło się to tylko dwa razy. Ah, ta dorosłość. 👌 Aktorzy grający starsze dzieci - Malina Weissman i Louis Hynes - również bardzo mi do roli Wioletki i Klausa pasują i teraz już nie wyobrażam sobie kogoś innego w tej obsadzie. Po prostu nie. Trochę żałuję, że Lemony Snicket jest grany przez Patricka Warburtona, a nie przez Daniela Handlera, jednak nie da się ukryć, że ten pierwszy bardziej pasuje do moich wyobrażeń tego człowieka, niż prawdziwy autor. Dodatkowo twórcy serialu nie szczędzili pieniędzy i odtworzyli każde miejsce, gdzie przebywają dzieci w sposób

Jeśli szukacie opowieści ze szczęśliwym zakończeniem, poczytajcie sobie lepiej coś innego. Ta książka nie tylko nie kończy się szczęśliwie, ale nawet szczęśliwie się nie zaczyna, a w środku też nie układa się za wesoło.

Przykry początek jest książką, która łamie serce. Jestem pewna - po ekranizacji czterech pierwszych tomów - że pozostałe są tak samo bolesne dla czytelnika, jeśli nie bardziej. Nie da się jednak zacząć tej Serii i po prostu ją porzucić. Autor wielokrotnie proponuje, by przerwać lekturę czy też seans i wmówić sobie, że Wioletka, Słoneczko i Klaus żyją sobie gdzieś szczęśliwie. Nie da się jednak tego zrobić z jednego krótkiego powodu. Paliwem, który napędza tutaj czytelnika jest nadzieja. I co z tego, że Lemony Snicket próbuje ją zniszczyć? Nie chcę przyjąć do wiadomości tego, że to się nie skończy dobrze. Naprawdę nie chcę. Będę się katować dalej i serialem i książkami, chociaż jestem świadoma tego niedosytu, który zostanie po wszystkim. Chociaż zdradzę Wam - tak w tajemnicy - że trzymam kciuki za to, by Handler zmienił zakończenie w ekranizacjach. Na następny sezon przyjdzie nam czekać rok, a na trzeci - prawdopodobnie ostatni - dwa, jednak będę czekać. Warto. Cholera. Tak bardzo warto.

To nie jest seria dla dzieci. A jeśli jest, to widocznie nie tylko. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że autor chciał też zainteresować starszych czytelników i ja zamierzam przeczytać jeszcze - oczywiście oprócz całej Serii niefortunnych zdarzeń - Natychmiast, mocno, naprawdę i zobaczyć, jak pisarz porównywany do Nabokova, Daniel Handler, sprawdził się w powieściach dla dorosłych. Tak na koniec posłuchajcie mojej dobrej rady: nie zaczynajcie ani serialu, ani książek, jeśli macie dobre serce i bardzo wczuwacie się w położenie fikcyjnych postaci. Osobiście chyba wpadnę w depresję. Nie polecam. Żartowałam. Polecam bardzo, chociaż pamiętajcie: ostrzegałam. A teraz włączę sobie oppening serialu i zacznę czytać drugi tom.

Ogólna ocena pierwszego tomu: 07/10 (bardzo dobra)
Ogólna ocena pierwszego sezonu: 09/10

Przykry początek // Lemony Snicket (Daniel Handler) // The Bad Beginning // Jolanta Kozak // Seria niefortunnych zdarzeń // tom 1 // 25 kwietnia 2002 // 176 stron // ??.?? zł

9 komentarzy:

  1. Ja na początku myślałem że Hrabia na końcu okaże się dobry.
    Ale jak to narrator mówi? Nie będzie tak.
    Poza tym narrator psuje mi elementy zaskoczenia jak (uwaga spojler)
    Śmierć wujcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to chodzi. Lemony informuje nas o wszystkim, zabijając w nas nadzieję, a mimo to dalej się ogląda jakby nie wierząc w to, co on mówi.

      Usuń
  2. Dla mnie, dla mnie :) Uwielbiałam książki, kiedy byłam mała. I chciałabym je wszystkie skolekcjonować, ale nigdy nie umiem ich znaleźć :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam, że pełno ich na Allegro i OLX :)

      Usuń
  3. Ja jestem taką fanką produkcji Netflixa, że cokolwiek by wypuścili, nawet bez obejrzenia bym polecała. Serie Niefortunnych Zdarzeń obejrzałam i szok - jestem zachwycona. :D

    Dwie strony książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też Netflixa lubię :D ale chyba nie aż tak jak Ty :D

      Usuń
  4. Ja czytałem całą serię (oprócz przed-przed ostatniej części) jeszcze na początku podstawówki ale ta seria dosłownie hartowała moją psychikę. Jeśli chodzi o ekranizację od razu zabieram się do oglądania :)

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger