listopada 15, 2017

CEL // ELLE KENNEDY ♥

Znowu to zrobiłam. Znowu zdecydowałam się przeczytać książkę młodzieżową i zabrałam się za jakąś serię całkowicie od końca, od ostatniego tomu. W tym wypadku czuję się jednak całkowicie usprawiedliwiona - każda część cyklu Off-Campus opowiada o innych bohaterach, a chociaż ich losy się przeplatają, to i tak nie mam zamiaru do trzech pozostałych książek wracać. Za Cel zabrałam się z bardzo prostego powodu. Tyle dobrego nasłuchałam się o Elle Kennedy, że mój przekorny duch wcale się ze jej twórczość nie chciał zabrać. Jednak historia, która została w Celu przedstawiona bardzo mnie do siebie ciągnęła i postanowiłam jej ulec i przeczytać coś lekkiego. Dla równowagi czytam teraz nowego Schmitta i już mogę Wam powiedzieć, że dużo bardziej wolałam znajdować się w świecie Sabriny i Tucker.

W domu Sabriny James się nie przelewa. Mieszka z babcią i ojczymem, który jest najobrzydliwszym mężczyzną pod słońcem co chwilę rzucającym jej sprośne propozycje. Kiedy matka porzuciła ją na ich łaskę udało jej się nie załamać i wziąć życie w swoje ręce. Ma całą swoją przyszłość zaplanowaną od a do zet. Praca na dwa etaty, żeby opłacić część czynszu, idealnie zdawane wszystkie egzaminy, a później prawo na Harvardzie i dobra pensja, żeby już nigdy nie musieć się o nic martwić. W jej planie nie ma miejsca dla żadnego mężczyzny, a szczególnie dla Trenta, który reprezentuje znienawidzoną przez nią grupę sportowców, jakim są hokeiści. Może jednak ofiarować mu jedną noc i nic więcej.

John Tucker zawsze marzył o tym, że znajdzie idealną dla siebie dziewczynę i wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy patrząc na Sabrinę James wyczuwa wibracje jest już pewien, że to właśnie ją chce bliżej poznać, chociaż jego najlepszy przyjaciel odradza mu to. Tucker jednak nie ma zamiaru odpuścić, chociaż dziewczyna jawnie stawia granice. On wie, że ma zamiar ofiarować jej dużo więcej, niż tylko ta jedna noc, na którą ona się zgadza.

Nieważne, ile zer masz na koncie. Każdy z nas cierpi. I każdy kocha. Jesteśmy tacy sami. A twoja przeszłość, to, z kim mieszkasz, skąd pochodzisz, też nie musi mieć znaczenia.

Jest to moja pierwsza książka Elle Kennedy i - prawdopodobnie - ostatnia. Nie dlatego, że mi się nie podobało, bo Cel w pewien sposób podbił moje serce. Naprawdę nie przepadam za książkami młodzieżowymi, chociaż bardzo dobrze i szybko się je czyta. Poza tym, że można miło przy nich spędzić czas i razem z bohaterami przeżyć ich historie to zwykle później zapomina się o tym wszystkim i na tym się to kończy. Mimo to przypomniałam sobie, dlaczego kiedyś tak namiętnie się w książkach młodzieżowych zaczytywałam. Wsiąkłam w historię Sabriny i Tuckera i nie oderwałam się od tej pozycji, dopóki jej nie skończyłam. Nie można odmówić Elle Kennedy tego, że dobrze pisze. 

Bardzo polubiłam Serenę i cieszę się, że nie jest ona typową bohaterką powieści młodzieżowych. Odważna, pracowita, dążąca do celu po trupach. Decyzje, które podjęła, były takimi, które w całości popierałam i na jej miejscu postępowałabym tak samo. Uparte jesteśmy równie mocno. Tucker zaś jest typowym, schematycznym przystojniakiem. Ogromny plus za to, że on również na pieniądze musi zapracować, a nie jest bogatym chłopcem, który szasta pieniędzmi rodziców na lewo i prawo. Polubiłam go, chociaż mógłby być chociaż trochę mniej idealny. Po fali takich książek młodzieżowych wyczuwam sporą liczbę starych panien z wygórowanymi wymaganiami w stronę płci przeciwnej.

Nie ukrywam, że za Cel zabrałam się z powodu tematyki, którą porusza. Od razu - po przeczytaniu opisu - dowiadujemy się, że Sabrina zajdzie w ciążę z Tuckerem (co jest odrobinę naciągane, biorąc pod uwagę całą tamtą sytuację). Byłam ciekawa jak odnajdą się w tej sytuacji, jakie decyzje podejmą i jak to wpłynie na ich przyszłość, tak idealnie zaplanowaną przez Sabrinę. Elle Kennedy doskonale opisała uczucia, które w tamtym momencie biły się o uwagę Sabriny i to, jak cała fabuła w Celu przebiegła łamie całkiem sporą ilość schematów. Autorka nie porusza się po już przetartej ścieżce i daje głos swoim bohaterom. Po przeczytaniu - i zjedzeniu kilku mandarynek - uważam, że to doskonała książka na święta. Pozwoliła mi w jakiś dziwny sposób poczuć tą magię i nabrałam ochoty na ubranie choinki. Tak, w listopadzie.

Lubię udawać, że jestem odporna na takie zwyczajne rzeczy, jak uczucia.

Szkoda, że Elle Kennedy postawiła na tak szczegółowe sceny erotyczne. Osobiście mam już dosyć robienia z książek młodzieżowych erotyków, tak jakby dzisiejsza młodzież potrzebowała mocniejszych bodźców niż młodzież kiedyś. Może i nie są one jakoś specjalnie nachalne czy wulgarne, jednak dosłowne i nie da się nie wyobrazić sobie tego, co oni w danym momencie robią. To i fakt, że Cel wywołał we mnie burzę uczuć i sporą dawkę łez tworzy ogromny kontrast i naprawdę mnie dziwi. Chciałabym, by autorzy młodzieżówek wrócili na tą dawną falę choćby romansów paranormalnych, w których to nie seks najbardziej rzucał się w oczy.

Tak czy inaczej Cel to świetna książka młodzieżowa, zapewne jedna z lepszych, jakie są dostępne na rynku. Ciężko mi to zweryfikować biorąc pod uwagę, jak skutecznie ich unikam, jednak głosy w internecie są ogólnie dostępne i większość z nich powtarza ciągle nazwisko Kennedy. Cieszę się, że zdecydowałam się ją przeczytać. Pozwoliła mi o wielu sprawach nie myśleć i sprawiła dużo radości. 

Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)

647 // Cel // Elle Kennedy // The Goal // Anna Mackiewicz // Off-Campus // tom 4 // 23 października 2017 // 426 stron // Wydawnictwo Zysk // 37,90 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Zysk!

6 komentarzy:

  1. Muszę w końcu zabrać się za twórczość Elle Kennedy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakiś czas temu miałam ochotę na tę serię, ale przyznam szczerze, że aktualnie nieco mi przeszło. Pewnie jeśli natknę się na pierwszą część (wolę jednak zachować chronologię), to skuszę się na nią, ale na pewno nie będę rozglądać się za pierwszym tomem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, ponieważ możesz być miło zaskoczona ;)
      Sama wzięłam się za pierwszy tom bez większych nadziei, a od pierwszych stron nie mogłam się oderwać ;)

      Usuń
  3. Jak dla mnie "Cel" w porównaniu z pierwszym tomem "Układ" jest jakby odzwierciedleniem twórczego wyczerpania. "Układ" to mistrz, "Cel" ledwo przy nim zipie.

    OdpowiedzUsuń
  4. To w końcu Serena czy Sabrina? Bo już nie wiem?

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger