Zapewne pamiętacie jeszcze moje zachwyty, które wylewały się ze mnie po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów Tajemnicy Diabelskiego Kręgu. Nie mogłam się doczekać chwili, aż będę mogła zabrać się za kolejną część i po prostu skakałam z radości, kiedy wyciągałam prebook Tajemnicy godziny trzynastej z koperty. Byłam pewna, że pochłonę ją na raz, taka byłam podekscytowana powrotem do świata stworzonego przez Annę Kańtoch. Już na początku dostrzegłam, że nie będzie tak łatwo i przyjemnie, jak się spodziewałam.
Nina nagle budzi się zmarznięta w dziwnym pomieszczeniu, w małym pałacyku. Wszędzie dookoła leżą fragmenty szkła, a ona nie wie gdzie jest, co tam robi. Nie wie też najważniejszego: kim jest. Miasteczko, gdzie stoi pałacyk, jest całkowicie opustoszałe. Wygląda tak, jakby mieszkańcy wyjechali zostawiając albo wszystko idealnie wysprzątane, albo zbierając się w popłochu. Detektywistyczny zmysł Niny bardzo pragnie rozwikłać tę tajemnicę, jednak równocześnie jest jeszcze tylko dzieckiem, więc panicznie się boi tego, co może się czaić w wymarłej miejscowości.
To nie będzie długa opinia, to mogę Wam zagwarantować. Nie chcę Wam odradzać lektury tej historii, gdyż ma naprawdę dobre recenzje w każdym miejscu, w które zaglądałam. Nina już nie jest jedną z moich ulubionych bohaterek. Rozumiem, że strata pamięci mogła znacząco wpłynąć na jej zachowanie, jednak irytowała mnie okropnie. Podobnie postaci pojawiające się tutaj. Jedynie Lis - który ma tutaj rolę trzeciorzędną i praktycznie go nie ma - wciąż ma sporą dawkę mojej sympatii. Wydaje mi się, że autorka troszkę poszła na łatwiznę zostawiając w głównej części książki małą liczbę bohaterów. Brakowało mi tego natłoku i możliwości, które daje kilkanaście osób biorących udział w całej akcji.
Anna Kańtoch postawiła sobie wysoko poprzeczkę dwoma poprzednimi częściami. Pomysł, by rozegrać wszystko na dwóch płaszczyznach czasowych nie zawsze jest dobry. Początkowo ciężko było mi się połapać, o co właściwie chodzi, a te nagłe skoki pomiędzy teraz a wcześniej bardzo mieszały mi w głowie. Być może gdyby autorka określała, kiedy dany rozdział się rozgrywa byłoby dużo prościej. Zapewne to jest powód, dla którego nie mogłam się w Tajemnicę godziny trzynastej wciągnąć i tak mocno się rozczarowałam.
Początkowo uznałam, że nie będę kontynuować tego cyklu. Bo dłuższym namyślę uważam, że za tom czwarty na pewno chwycę. Ciekawa jestem, co czeka jeszcze Ninę i resztę postaci i czuję, że kontynuacja będzie lepsza. Kto nie ryzykuje, ten nie ma. Tajemnica, która pojawiła się w tej części była naprawdę intrygująca i nie domyśliłam się zakończenia. Niczego się nie domyśliłam. Gdyby nie to, jak ciężko tutaj zrozumieć co i kiedy byłabym zapewne zachwycona.
Ogólna ocena: 06/10 (dobra)
692 // Tajemnica godziny trzynastej // Anna Kańtoch // Tajemnica Diabelskiego Kręgu // tom 3 // 18 kwietnia 2018 // 364 strony // Wydawnictwo Uroboros // 39,99 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal!
Poprzednie dwie książki Anny Kańtoch to faktycznie wysoko zawieszona poprzeczka, ale "Tajemnica godziny trzynastej" jest tomem, po który warto sięgnąć. :) Również liczymy na kolejną część!
OdpowiedzUsuń