Kiedy prawie rok temu przeczytałam dwa pierwsze tomy Szamańskiej serii naprawdę zakochałam się w stylu pisania Anety Jadowskiej. Jest ona jedną z tych polskich autorek, które po prostu trzeba poznać, bo poziomem dorównują tym zagranicznym, które większość czytelników wychwala pod niebiosa. Powiedziałabym nawet, że stawiałabym ją wyżej - jest lepsza, bo nasza własna. Polska. Nie spodziewałam się, że tyle czasu minie od momentu pierwszego spotkania z Jadowską, jednak kiedy przypomniałam sobie o jej istnieniu od razu postanowiłam zapoznać się z całą serią. Padło na Cykl o Nikicie, gdyż właśnie na rynku pojawił się trzeci tom, więc w tym momencie - nareszcie! - jestem na bieżąco.
Nikita nie miała łatwego życia. Już od małego dziecka zmuszona była walczyć o przetrwanie i uważać na każdym kroku, gdyż jej matka nie odnalazła w sobie uczuć i radości z macierzyństwa, tylko razem z nią uciekała przed ojcem dziewczyny. Ojcem, który w końcu ją dopadł, co obudziło w niej to, co siedzi także w nim. Nie jest łatwo być berserkiem, a kiedy ma się geny szaleńca ciężko utrzymać bestię na smyczy. Nikita za wszelką cenę próbuje zachować w tajemnicy to, kim jest, co nie jest trudne, gdy ufa się tylko trzem osobom, a nikt inny nawet się nie domyśla. Mimo niechęci do matki i Zakonu działa na ich zlecenie, jednak bierze też inne sprawy i najczęściej ma styczność właśnie z nimi...
Kiedy po raz pierwszy stykamy się z tą bohaterką od razu przychodzi na myśl Kate Daniels. Już na samym początku Dziewczyny z Dzielnicy Cudów uderzyło mnie, że obie te postaci są do siebie bardzo podobne, że praktycznie identyczne. Już sam ich charakter, podejście do życia, a nawet miejsce, w którym przyszło im żyć, mają ze sobą coś wspólnego. Z czasem dostrzegłam jednak różnice, dzięki którym przestało mnie to kłuć w oczy i zapomniałam, że seria Ilony Anderws przeszła mi w ogóle przez myśl. Nikity nie da się nie lubić, chociaż pełno w książkowych światach takich jak ona. Zawsze miło potowarzyszyć dziewczynie, która potrafi sama się obronić i skopać tyłek każdemu, kto zagrozi jej życiu. A zagrożeń w jej otoczeniu jest mnóstwo. W końcu nie każdy musi bronić się przed własnymi rodzicami, dla których myśl o martwej Nikicie jest czymś całkiem przyjemnym.
Słabe istoty pozorują na silniejsze. Tylko te silne mogą sobie pozwolić na udawanie słabości.*
Mamy tutaj też postać Robina, mężczyzny, którego towarzystwo tolerować musi Nikita. Znana jest ona z utylizacji wszelakich partnerów, podsuwanych jej przez Zakon, jednak w tym mężczyźnie jest coś takiego, co nie pozwala jej zwyczajnie się go pozbyć. Chociaż w wyobraźni autorki przypomina on typowego wikinga, to ja wyobrażałam go sobie w całkiem inny sposób. Kiedy już pozna się go lepiej od razu trafia na listę ulubionych postaci z Cyklu o Nikicie. Nie przypomina żadnego bohatera, z którym miałabym kiedykolwiek styczność. Jest miły, wesoły, a przy tym tajemniczy i potrafi walczyć. Mieszanka naprawdę wybuchowa. I jeśli spodziewacie się tu romansu - bo przecież przeciwieństwa się przyciągają - to musicie wiedzieć jedno. Nikita wcale nie gustuje w mężczyznach. W takich wypadkach przyjaźń damsko-męska jest jak najbardziej możliwa.
Dziewczyna z Dzielnicy Cudów wciąga, chociaż nie na tyle, na ile bym chciała. Poszukiwanie porwanej - nazwijmy rzecz po imieniu - prostytutki nie było sprawą, która by mnie interesowała. Skupiałam się bardziej na Nikicie, jej życiu wewnętrznym i tym, co przeżyła. Bo jej przeszłość poznajemy powoli, a to coś bardzo intrygującego. Co się stało, że mała dziewczynka wyrosła na kogoś takiego? Jak wielką traumę musiała przejść, jak ciężki był jej każdy dzień? To wszystko mogłoby wzbudzić współczucie, acz ona tego nie potrzebuje. Silnie dźwiga brzemię, którego wcale nie powinna nosić. Spokojnie mogłaby robić za dobry wzór dla współczesnych kobiet - jeśli odejmiemy od tego częste morderstwa i głęboki brak zaufania.
Nie bawmy się w bogów. Oni bawią się nami wystarczająco.**
Gdy skończyłam tom pierwszy od razu zabrałam się za Akuszera bogów i to tę część mogę nazwać moją ulubioną. Wprowadzenie mitologii nordyckiej w rzeczywistość Nikity była bardzo dobrym pomysłem i pochłonęłam ten tom w dwie godziny, nie odkładając go ani na chwilę. A musicie wiedzieć, że jak się jest w ciąży i chodzi do łazienki co piętnaście minut to było to dużym wyzwaniem. Rozwój bohaterów tutaj bardzo rzuca się w oczy i czytelnik przywiązuje się do nich coraz mocniej. Kiedy po lekturze Dziewczyny z Dzielnicy Cudów zna się już świat i to, jak on funkcjonuje i jakie ma zasady, to powrót do niego jest bardzo miły, chociaż zarówno Wars jak i Sawa to miejsca nieprzyjazne, w których trzeba umieć żyć.
Kiedy bohaterowie opuszczają granice tych miast i zaczynają zagłębiać się w świat jest jeszcze ciekawiej. Równowaga, jaka jest między miastami alternatywnymi, a tymi rzeczywistymi zwaliła mnie z nóg. Przyznam, że gdybym miała wybór wolałabym nie wiedzieć o tych wszystkich magicznych stworzeniach żyjących na granicy i nigdy nie stanąć na drodze magicznej czkawce, która potrafi zamienić w potwora każdego, kto nie ukryje się przed nią za specjalnymi zabezpieczeniami. Chociaż nie przepadam za mieszaniem techniki z magią w tym przypadku - o dziwo - w ogóle mi to nie przeszkadzało, tak subtelna jest ta mieszanka. Warto sięgnąć po Cykl o Nikicie już tylko dla tej rzeczywistości, w której ona i Robin się poruszają. Jest tutaj tyle magii, że każdy znajdzie swojego ulubieńca, czy to dzieci rysie, czy nordyckich bogów, którzy żyją ze sobą podobnie jak ci na Olimpie.
Nie da się być ateistą, kiedy spotykasz bogów, a oni brużdżą ci w życiu, ale też nie bardzo da się ich czcić, kiedy widzisz, jakimi są dupkami.***
Po przeczytaniu Akuszera bogów rzuciłam się od razu na Diabelski młyn. Po prostu MUSIAŁAM wiedzieć, co będzie dalej z życiem Nikity i Robina. Szybko dostrzegłam, że mamy tutaj klimat rodem z Alicji w Krainie Czarów, łącznie z Szalonym Kapelusznikiem i całą resztą. Fabularnie tom trzeci nie bije na głowę drugiego, jednak również podobał mi się niesamowicie mocno. Maraton z tym cyklem był doskonałym pomysłem i dzięki temu mogłam wciągnąć się w cały ten pokręcony świat, polubić bohaterów, zrozumieć ich potrzeby. Spędziłam z nimi dwa dni i żałuję, że poszło mi z lekturą tak sprawnie.
Postaci, które się pojawiły w Diabelskim młynie trafiły na listę moich ulubieńców. Spędzanie czasu z CK było świetną przygodą i jedyne, co trochę mi się w tej części nie podobało, to zbyt duża dawka wątków. Aneta Jadowska rozwinęła jeden, resztę - w tym ten, jak mi się wydawało, główny - potraktowała bardzo po łebkach. Spokojnie udałoby się rozbić to na dwie części, co pewnie wyszłoby wszystkim na dobre. Mimo to bardzo żałuję, że na kontynuację na pewno przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, bo zżyłam się z Nikitą, Robinem i - najbardziej - jej berserkiem tak mocno, że już za nimi tęsknię. Kusi mnie teraz Heksalogia o Wiedźmie, ale równocześnie wcale nie mam ochoty na tyle tomów ze słynną Dorą Wilk. Kiedy wezmę pod uwagę to, co do tej pory o niej słyszałam, wcale nie mam ochoty jej poznawać lepiej. Poczekam na kolejną część Cyklu o Nikicie oraz na kontynuację Szamańskiej serii. Jadowska trafiła na listę moich ulubionych pisarek i szybko z niej nie zniknie.
*Dziewczyna z Dzielnicy Cudów
**Akuszer bogów
***Diabelski młyn
Ogólna ocena*: 07/10 (bardzo dobra)
Ogólna ocena**: 08/10 (rewelacyjna)
Ogólna ocena***: 08/10 (rewelacyjna)
731 // Dziewczyna z Dzielnicy Cudów // Aneta Jadowska // Cykl o Nikicie // tom 1 // 14 września 2016 // 320 stron // Wydawnictwo SQN // 36,90 zł
731 // Akuszer bogów // Aneta Jadowska // Cykl o Nikicie // tom 2 // 15 lutego 2017 // 384 strony // Wydawnictwo SQN // 36,90 zł
731 // Diabelski młyn // Aneta Jadowska // Cykl o Nikicie // tom 3 // 01 sierpnia 2018 // 400 stron // Wydawnictwo SQN // 37,00 zł
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu SQN!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co u Ciebie?