września 17, 2018

PRZED PREMIERĄ: MAŁE LICHO I TAJEMNICA NIEBOŻĄTKA // MARTA KISIEL

Odkąd dowiedziałam się, że Marta Kisiel wydaje książkę dla młodszych czytelników od razu wiedziałam, że koniecznie chcę ją mieć na swojej półce. Ta autorka kilkukrotnie już stworzyła historie, które do tej pory mnie prześladują i często pojawiają się w moich myślach. Dożywocie oraz Siła niższa rozbawiły mnie do łez i fakt, jak absurdalne są to historię działa tylko na ich korzyść. Bardzo czekam na premierę trzeciego tomu cyklu i cieszy mnie fakt, że głównymi bohaterami Oczu uroczych będą ci, których poznaliśmy podczas czytania Szaławiły. Nie znaczy to jednak, że z Konradem, Lichem i pozostałymi koniec. Małe Licho i tajemnica Niebożątka to opowieść właśnie o nich, jednak oczy wszystkich czytelników skierowane będą tylko i wyłącznie na małego Bożka.

Bożek jest szczęśliwy w domu, w którym mieszka. Ma kochającą mamę, dwóch wujków, własnego anioła stróża, potwora pod łóżkiem, niemieckie widma, utopca i wiele innych osób, które nie pozwalają mu się nudzić i sprawiają, że czuje się bezpieczny. Wujek Konrad uważa jednak, że najwyższa pora wysłać Bożka do realnego świata, gdzie pod łóżkiem nie czai się miniaturka krakena, a w zamian jest sporo dzieci w wieku chłopca, który rośnie i zmieniają się jego potrzeby, a małe Licho nie jest już w stanie im sprostać. Niebożątko do tej pory uczone było w domu z powodu spadku, który pozostawił mu nieznany ojciec, który podobno umarł - baaaardzo dawno - przed jego urodzeniem. Mama chłopca uważa, że nie panuje on na tyle dobrze nad owymi pozostałościami, by mógł zacząć chodzić do szkoły, jednak wujek Konrad i jego oceniająca brew nie dają mu wyboru. Czas najwyższy zakupić wyprawkę, spakować plecak i posłać obrażonego Bożka do szkoły. 

Już w momencie, gdy otworzyłam paczkę z książką bardzo się rozczarowałam. Jak to możliwe, żeby Małe Licho i tajemnica Niebożątka była historią tak krótką?! Oczekiwałam czegoś grubszego, jednak wiadomo - dzieci to całkiem inna grupa odbiorców, stąd ograniczona objętość i wielka - przeogromna! - czcionka. Jestem pewna, że taki pierwszoklasista potrafiący samodzielnie składać literki poradzi sobie doskonale z pochłonięciem tej książeczki całkiem szybko. Polecam jednak każdemu rodzicowi chociaż raz przeczytać Małe Licho dziecku na głos, bo równocześnie sam będzie dobrze się bawił. Bo Marta Kisiel to jednak Marta Kisiel i potrafi stworzyć opowieść intrygującą, a tym razem udało jej się przemycić kilka morałów, które jednak nie rzucają się bezczelnie w oczy, tylko delikatnie i nienachalnie uczą.

Z dziwactwem trzeba walczyć, jeśli staje się brzemieniem. 

Kiedy ostatni raz spotkałam Bożka był jeszcze niemowlakiem. Tutaj już dostajemy starszego, kilkuletniego, chłopca. On już wie czego chce, potrafi o to poprosić, nie spędza całego wolnego czasu z dorosłymi. Rozwija to jego charakter i sprawia, że poznawanie go jest czymś mocno intrygującym. Dzieci mają swoje małe dziwactwa, dla nich normalnością może być coś całkiem innego, niż dla ludzi dorosłych i właśnie taką osobą jest Bożęty. Niektóre jego decyzje są całkowicie nielogiczne, wynikają jedynie z tego, że nie potrafi on radzić sobie ze swoimi emocjami i jest to cecha jak najbardziej dziecięca, więc nie da się ukryć, że Marcie Kisiel udało się stworzyć jego postać w taki sposób, że spora część młodych odbiorców Małego Licha utożsami się z naszym głównym bohaterem i nauczy się razem z nim, jak powinno się postępować w sytuacjach, które człowieka przerastają.

Oprócz Bożka mamy tutaj postaci dobrze nam już znane z Dożywocia, jednak bez znajomości tej książki też można przeczytać Małe Licho - właśnie w takiej sytuacji będą postawieni młodsi czytelnicy - i bawić się przy tym równie dobrze. Wydaje mi się, że umieszczenie w tej historii bohaterów z cyklu dla tych dorosłych i starszych, to ukłon w stronę rodziców, którzy podczas czytania dzieciom tej książeczki odnajdą tutaj tych, których już lubią i dobrze znają. Od wydarzeń z Siły niższej minęło już kilka lat, więc miło było dowiedzieć się, co dzieje się u Konrada i reszty, a także jak bardzo zmienili się i co teraz się dla nich liczy.

Złość może się nie podobać, ale jest bardzo potrzebna. Żeby się człowiekowi żółtko nie ścięło na amen. 

Autorka opisała trudy dorastania i dopasowywania się do obcych sytuacji. Będzie to dla dzieci dobrym wstępem przed pójściem do szkoły czy zerówki i pokaże im, czego mniej więcej należy się spodziewać i że nie zawsze trzeba iść za tłumem. Odmienność jest dobra, o ile w niczym nie przeszkadza, a bycie kalką innych osób nie jest czymś, co powinno dzieci pociągać. Najbardziej na tym skupiła się Marta Kisiel i cieszy mnie to, że daje maluchom odwagę do bycia sobą na przykładzie Bożka, który ma życie całkiem inne, niż jego rówieśnicy i nie wie tego, co dla każdego wydaje się być oczywiste.

Oprócz kwestii edukacyjnych mamy tutaj sporą dawkę poczucia humoru i akcji, która nie pozwala się nudzić ani przez chwilę i doskonale ukrywa morały, które mogłyby dziecko od lektury odstraszyć. Marta Kisiel poradziła sobie świetnie i jestem pewna, że nie tylko ja jestem tą historią zachwycona tak mocno. Bo naprawdę żałuję, że jest to książka tak krótka i mam nadzieję, że kolejny tom powstanie, gdyż przywiązałam się do Bożka i chciałabym wiedzieć, jak dalej potoczą się jego losy.

Ogólna ocena: 09/10 (wybitna)

744 // Małe Licho i tajemnica Niebożątka // Marta Kisiel // 19 września 2018 // 206 stron // Wydawnictwo Wilga // 34,99 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję grupie wydawniczej Foksal!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger