października 08, 2018

PRZED PREMIERĄ: PIERWSZE SŁOWO // MARTA KISIEL

Moim najnowszym postanowieniem jest nie poświęcać zbyt dużo czasu recenzenckiego tym książkom, które mnie nie zachwyciły. Myślę, że jest to bardzo logiczne rozwiązanie i dziwne, że wpadłam na nie dopiero jakieś sześć lat po tym, jak założyłam Papierowe Miasta. Nie komentujmy tego. Na Pierwsze słowo rzuciłam się jak szczerbaty na suchary. Bo - po pierwsze - Marta Kisiel. Wszyscy wiemy, że jest to autorka, która zwyczajnie nie zawodzi. Po drugie - to wydanie. Jeśli to przedpremierowe jest tak piękne, to bardzo chciałabym zobaczyć finalne. Zapewne zapiera dech w piersiach, czego - niestety - nie można powiedzieć o zawartości. Ja ogólnie fanką opowiadań nie jestem, wolę dłuższą formę. Uznałam jednak, że skoro Gaimanowi udało się mnie zachwycić, to i pani Kisiel się uda. Nie wyszło.

Nie mogę powiedzieć, że fabularnie Pierwsze słowo jest słabe. Bo ta książka - każde opowiadanie - ma potencjał i to ogromny. Problem polega na tym, że gdyby poszczególne opowieści były rozwinięte dużo bardziej byłabym zachwycona. Najszczęśliwsza byłabym wtedy, gdyby Pierwsze słowo było po prostu zlepkiem książkowych zapowiedzi, które Marta Kisiel ma w planach, jednak jestem świadoma tego, że spora część opowiadań jest zamkniętą całością, a autorka nie zostawiła sobie otwartych drzwi. Teraz część z Was może się zastanowić, że dlaczego się czepiam, skoro przedstawione tutaj historie są tak dobre, że chciałabym, żeby były dłuższe. 

Z opowiadaniami mam taki problem, że osobiście potrzebuję dużo więcej czasu - tekstu - by się z bohaterami zżyć i w historię wciągnąć. Gdy byłam młodsza już jedna strona mi wystarczała, teraz jednak mam większe potrzeby i jeśli nie przeczytam na raz kilkadziesiąt stron danej książki zaraz po jej otwarciu będę się z nią bardzo długo męczyć. Takie spaczenie rozwinęło się u mnie z wiekiem i nic na to nie poradzę. Jeśli mam styczność z formą krótką musi być ona naprawdę na wybitnym poziomie - ponownie podaję przykład: Neil Gaiman - żebym była zachwycona.

Styl pisania autorki jest tak dobry, jak zapamiętałam z poprzednich lektur, więc Pierwsze słowo czyta się szybko i przyjemnie. Mamy tutaj zbiór wszelakich gatunków i dostajemy też te opowiadania, które już znamy. Zaskoczyła mnie tutaj obecność Szaławiły i pierwszy rozdział Dożywocia, bo jednak większa część odbiorców Pierwszego słowa będzie już je znała, a może to tylko takie moje wrażenie, że serię o Lichu po prostu już czytał cały świat. Widocznie jednak Marta Kisiel i wydawnictwo mają inne zdanie na ten temat, więc jeśli nie mieliście jeszcze z autorką do czynienia, to ta książka jest dobrą próbką jej umiejętności pisarskich i tego, jak bujną wyobraźnię ona ma. Jeśli jednak dobrze się już znacie, a opowiadań nie lubicie... Cóż, u mnie się połączenie Marta Kisiel + krótka forma nie sprawdziło. Sprawdźcie jednak sami, bo to wydanie jest naprawdę piękne, więc będzie się idealnie prezentować na półce.

Ogólna ocena: 06/10 (dobra)

753 // Pierwsze słowo // Marta Kisiel // 17 października 2018 // 320 stron // Wydawnictwo Uroboros // 39,99 zł 

Za możliwość przeczytania dziękuję grupie wydawniczej Foksal!

9 komentarzy:

  1. Ja właśnie z opowiadaniami mam problem. Gdy już się wciągnę w historię to ona się kończy, a ja lubię dłuższe formy. Nie mniej jednak może warto spróbować po raz kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuj! Ale mistrzem opowiadań jest Gaiman <3 On nie pozostawia takiego niedosytu, tylko jego historie są tak kompletne, że szok!

      Usuń
    2. Do Gaimana to już tyle lat się zbieram, że aż wstyd :D Chyba najwyższy czas i pora się za niego zabrać.

      Usuń
  2. Do tej pory czytałam tylko "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" od tej pani i bardzo spodobało mi się plastyczne pióro autorki. Ta książka ma wkrótce do mnie dotrzeć 💓

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe Licho też mi się podobało :) Skoro nie czytałaś jeszcze zbyt dużo od autorki, to Pierwsze słowo pewnie mocno Ci przypadnie do gustu :D

      Usuń
  3. Książkę mam w planach, jednak zmartwiłaś mnie, bo sama również specjalnie z opowiadaniami się nie lubię...

    OdpowiedzUsuń
  4. W opowiadaniach fajne jest to, że mniej czasu zajmuje przeczytanie ich i nawet jak na jakiś czas daną książkę zostawimy, to nie musimy zaczynać od początku, ani zastanawiać się, o co chodziło. Za twórczość M. Kisiel muszę się w końcu zabrać, ale jest tyle książek, a tak mało czasu...
    xoxo
    L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger