Tytuł: Turkusowe szale
Tytuł oryginału: Turkusowe szale
Autor: Remigiusz Mróz
Tłumaczenie: nie dotyczy
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 14 sierpień 2014
Liczba stron: 524
Wydawnictwo: Bellona
Cena na okładce: 34,90
- Stay in formation, stay in formation! This is a direct order. I repeat, stay...
- Nic nie rozumiem. Po rosyjsku trochę panimaju, po francusku świetnie je parle, po niemiecku coś tam sprechen, ale ten twój język, chłopie, jest dla mnie kompletnie niezrozumiały. Żebyś jeszcze wyraźnie wymawiał, to może. Ale nie, musisz mamrotać.
Polacy wcieleni w brytyjskie wojsko są niestety bardzo niedoceniani. Feliks i Leon zostają wcieleni do nowego dywizjonu: 307. Są pełni entuzjazmu i jedyne o czym marzą, to zestrzelenie kilku messerschmittów i pokazanie tym herbaciarzom, że nie tylko Dywizjon 303 jest coś warty. Niestety - Lwowskie Puchacze, jak ich zwą, są zmuszeni latać przestarzałymi maszynami a ich patrole odbywają się wyłącznie nocą. Nie mają żadnych okazji do walki w powietrzu. Większość czasu spędzają na ziemi starając się zaaklimatyzować w obcym miejscu i pokonać barierę językową, przez którą nie rozumieją rozkazów. No i, co ważniejsze, nie mogą dogadać się z pięknymi Brytyjkami.
- Może i masz rację - przyznał Leon. - Poleciałbym na drzwiach od stodoły, byleby w kierunku Szwabów.
Polacy nie mają nawet zbyt dużo szans, by pokazać przełożonym, że są w stanie walczyć z Niemcami nawet i w kiepskich maszynach. Trudno też zapomnieć o, czy to błędzie czy celowej próbie obrażenia nowego dywizjonu 307. Brytyjczycy chcąc przywitać nowych wywiesili niby polską flagę - pomylili jedynie kolory... Wiadomo, że mężczyźni, którzy zmuszeni walczyć w obcej armii i nie mający już swojego kraju na mapie, bardzo się zdenerwowali i nie obyło się bez bójki.
- Polnische Schweine... - wycedził nawigator, spoglądając na polską flagę, widniejącą na brytyjskim mundurze.
- O proszę, tyle dobrze - burknął Felo, jednak podnosząc ręce. - Przynajmniej wy kojarzycie kolory. Herbaciarze myślą chyba, że nasza flaga jest biało-czarna. Wyobrażasz sobie?
Lwowscy Puchacze ciągle są przenoszeni z miejsca na miejsce. Nigdzie nie mogą zagrzać miejsca a jakość przypisanych im samolotów jest gorzej niż gorsza. Nazywają je latającymi trumnami. W dywizjonie 307 następują także ciągłe zmiany w szeregach. Nawet przywódcy wytrzymują zaledwie po miesiącu. Nie da się ukryć, że pojawiają się propozycje rozwiązania grupy puchaczy. Dodatkowo krąży plotka, że pojawił się szpieg. Każdy podejrzewa każdego. Nie robi to dobrze na morale. Podobnie, jak brak prawdziwych misji. Całe szczęście, że jest tam ktoś taki jak Feliks. Bierze sprawy w swoje ręce i, nie przejmując się grożącą mu karą, postanawia pokazać, że ich dywizjon wcale nie jest gorszy od tego 303. Dzięki tej karkołomnej wyprawie coś zaczyna się dziać, i wydaje się, że nawet doceniono polaków.
To nie jest moje pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem. Jego seria, Parabellum (tom 1, tom 2) jest mi doskonale znana. Jeszcze do dzisiaj (21.09.2014) myślałam, że jest cudowna. Jednak teraz to się zmieniło. Ona nie jest cudowna, w porównaniu do Turkusowych szali. W tej książce pan Remigiusz przebił sam siebie. Nie mogłam się oderwać ani na chwilę. Byłam pewna, że do wtorku powinnam ją skończyć. Dzisiaj mamy niedzielę, dokładnie 17:16 a ja piszę recenzję żałując, że nie ma kolejnego tomu o Feliksie. Bo muszę Wam zdradzić, że pokochałam tego lekko narwanego mężczyznę całym sercem. Ba, nawet już zdecydowałam. Jak się kiedyś dorobię potomstwa, syna nazwę Feliks. W końcu to po łacinie szczęśliwy. A ta postać naprawdę nie ma wad. Możecie sobie mówić o nim co chcecie, jednak jestem w niego wpatrzona jak w obrazek i nie mam zamiaru nawet mrugać. Najbardziej chyba urzekło mnie jego poczucie humoru i fakt, że przed każdym wylotem pukał w szybę samolotu po to, by zwrócić na siebie uwagę Boga.
- Ich... trochę spreche w tym waszym pieprzonym Deutsch - powiedział Feliks, dając upust potrzebie zrobienia cyrku.
Muszę Wam powiedzieć, że idąc dzisiaj na korepetycje z matematyki (tak, mamy niedzielę. Ale mat-fiz nie śpi, mat-fiz uczy się matmy) prawie zginęłam. No dobrze, przesadzam. Jednak apeluję do wszystkich: krawężniki są zbyt wysokie dla osób czytających w trakcie chodzenia. Zdecydowanie. Od tej powieści naprawdę nie sposób się oderwać. Wystarczy zacząć czytać, a zostaniecie porwani w przestworza.
Oglądałam recenzje na YouTubie tej książki i pewna osoba stwierdziła tam, iż od razu domyśliła się, kto jest szpiegiem. Ja nie mogę tego o sobie powiedzieć - podejrzewałam wszystkich, tylko nie tę osobę. I muszę Wam zdradzić, że ową osobę bardzo polubiłam. Wydała mi się... no cóż, godna zaufania. Bardzo mi się to nie podobało, proszę pana autora. Bardzo. Koniec końców jednak jakoś przetrawiłam tę informację, co nie znaczy, że się z nią pogodziłam. Wydaje mi się jednak, że byłam szczęśliwa mogąc po prostu czytać o Felku. Spokojnie mogę powiedzieć, że jest to najlepsza książka tego gatunku, a może i nie tylko, jaką czytałam w życiu. Nikomu jej nie oddam, nawet pewnie nie pożyczę. Będę jej strzegła jak oka w głowie.
Humor, który jest praktycznie na każdej stronie Turkusowych szali po prostu zwalił mnie z nóg. Śmiałam się do łez, naprawdę. Uwielbiam takie książki, przy których śmieje się sama do siebie. A nie skończyło się tylko na tym. Spam cytatami pojawił się chyba wszędzie. Pewnie moje kontakty na Snapchacie zastanawiały się, czy mnie nie usunąć. Nic nie mogę na to poradzić. Czuję teraz taką pustkę - skończyłam czytać i co mam dalej zrobić ze swoim życiem? Nic mnie nie obchodzi fakt, że jutro po tygodniowej nieobecności wracam do szkoły i powinnam przygotować się do odpowiedzi z polskiego. Cóż, na dzisiejszych korepetycjach też trudno mi się było skupić wiedząc, że obok mnie, w plecaku, leży pewna powieść, którą czytam.
Śmierć niesie anonimowość, nic nowego.
Jakbyście zobaczyli mój egzemplarz to złapalibyście się za głowę. Wystaje z niej tyle kolorowych karteczek zaznaczających moje ulubione cytaty, że można dostać oczopląsu. Starałam się nie przesadzić, ale chyba mi nie wyszło. Starałam się chociaż kolory dobrać do okładki. Do okładki! Do okładki która jest cudowna. Widzicie te odcienie? Zakochałam się w niej. Trochę słabiej niż w Felku, ale zawsze. No i muszę Wam powiedzieć, że trochę ponad tydzień temu sama poznałam pewnego Feliksa. Szkoda tylko, że ten poznany ma raptem trzy latka. I daleko mu do książkowego Lucky'ego.
Teraz żałuję, że oceniłam dwa tomy Parabellum tak wysoko. Teraz będą musiały być ocenione tak samo, a przecież ta książka jest o niebo lepsza! Może nie powinnam tak nagle umniejszać uroku tej serii, ale nic nie mogę na to poradzić - oceniłam ją najwyżej jak się da a teraz najchętniej bym ją zdegradowała o stopień niżej. Nie da się ukryć, że Turkusowe szale przebijają tamtą serię. Remigiusz Mróz się rozkręca i mam nadzieję, że szybko się nie zatrzyma, tylko będzie pisał dalej. Tego zdecydowanie mu życzę. Cieszę się, że nawiązałam z Nim współpracę i mam stały dostęp do jego książek. Już nie mogę się doczekać następnych.
Ogólna ocena: 10/10 (arcydzieło)
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję autorowi!
Powiedziałaś, że mi pożyczysz!!! Kłamałaś? *dramatyczna nutka na skrzypkach* ;( Oj też, tak mam, że kiedyś coś oceniłam wysoko, a patrząc na to teraz oceniłabym niżej... cóż, tak to czasem bywa..
OdpowiedzUsuńA tak do innych czytających: opowieść z krawężnikiem jak najbardziej prawdziwa! Kyou zapomniała tylko wspomnieć, że jeszcze sobie porozmawiała z nim. :P A raczej był to krótki komentarz o jego wysokości. :P
P.S Koło Ciebie ten krawężnik jest naprawdę wysoki. xD