lutego 23, 2018

SZAMANKA OD UMARLAKÓW // MARTYNA RADUCHOWSKA 👻

Szamanka od umarlaków to nie jest powieść, którą od dawna chciałabym przeczytać. Nazwisko Martyny Raduchowskiej intrygowało mnie czasami, jednak nie spodziewałam się, że pewnego dnia od tak postanowię ową Szamankę od umarlaków przeczytać i zrobię to w kilka godzin. Autorka już od pierwszych stron pokazuje, że potrafi zabijać poczuciem humoru i pisze książki na najwyższym poziomie. To książka idealna na zły humor, a nawet zły tydzień. Koniec końców to właśnie Ida ma Pecha. A właściwie to Pech ma Idę. 

Ida Brzezińska pochodzi ze znakomitego rodu czarodziejów. Rodzice jednak są pewni, że nie ma za grosz magicznej mocy, chociaż dzień w dzień próbują podstępem zmusić ją do ujawnienia jakiegoś daru. Ona jednak ma inne plany na życie. Ma zamiar wyjechać na studia do Wrocławia i nic jej w tym nie przeszkodzi. Ani upierdliwi rodzice, ani fakt, że raz na jakiś czas nawiedzi ją jakiś duch. Ucieczka z domu okazuje się łatwiejsza, niż się spodziewała. Na każdym kroku prześladują ją jednak duchy i w końcu trafia do ciotki, do której od początku planowali wysłać ją rodzice. Bycie medium to nie jest bułka z masłem szczególnie wtedy, gdy wcale się tym medium nie chce być.

Dar jest jak topielec. Zawsze tam będzie i choćbyś nie wiem jak starała się go utrzymać w tajemnicy, ukryć przed światem, nie myśleć o nim, zapomnieć, któregoś dnia wypłynie na powierzchnię. 

Zacznijmy od tego, że Martyna Raduchowska miała doskonały pomysł na kreacje świata. Wcześniej jedyną szamańską serią jaką czytałam była ta Anety Jadowskiej. Zarówno Szamański blues jak i Szamańskie tango niesamowicie mocno mi się podobały i dlatego z ogromnym zapałem zabrałam się do Szamanki od umarlaków. Chociaż to, co robi Witkac jest bardzo podobne do umiejętności Idy, to różnią się oni praktycznie wszystkim. Rzeczywistość, w której porusza się Ida, jest czymś cudownym. Duchy, magia, demony. Całość sprawia, że chce się czytaj więcej i więcej. 

Ida wychowywała się w magicznej rodzinie. Nie jest dla niej żadną tajemnicą fakt, że magia istnieje, a duchy ludzi czasami kręcą się po świecie. Mimo to nie przyjmuje naprawdę dużej ilości informacji do wiadomości i czasami bawiło mnie jej podejście. Co najmniej jakby uważała, że jeśli w coś nie uwierzy, to to coś zniknie i nie będzie próbowało jej zabić. W większości przypadków się gorzko myliła, a ja miałam ochotę uderzyć ją kilka razy po głowie, by się wzięła w garść. Mimo to polubiłam ją i nie przeszkadzały mi aż tak mocno jej odchylenia. 

Lepsze znajome piekło niż nieznajomy niebyt, niech to sobie zapamięta. 

O ile Idę uwielbiam, tak jej ciotkę, Teklę, uwielbiam ponad wszystko. Jest bohaterką szczerą, nie przejmuje się tym, co mówi i - mówiąc kolokwialnie - wali prosto z mostu. Martyna Raduchowska podczas pisania z pewnością dobrze wiedziała, że tak będzie. Jestem tego pewna. Tekla została stworzona po to, by zyskiwać ludzką sympatię. Żałuję jedynie, że rodzina Idy została całkowicie pominięta. Rozumiem, że chciała odciąć się od magicznych korzeni, jednak jej rodzice ani razu nie nawiązali kontaktu z latoroślą, która potajemnie wybrała akademik zamiast ogromnej - i przy okazji strasznej - willi ciotki. Wydało mi się to bardzo dziwne, gdyż wcześniej byli naprawdę nadopiekuńczy, co do jedynej córki. Szkoda, że nie mogliśmy bliżej przyjrzeć się państwu Brzezińskim. 

Wielkim plusem jest też personifikacja łapacza snów. Gryzak to zdecydowanie postać, której - podobnie jak Tekli - nie da się nie kochać. Pochłaniający sny zwierzaczek to doskonały materiał na maskotkę. Zamawiam jednego! Martyna Raduchowska posiada wyjątkowo dużą wyobraźnię i skojarzyła mi się ze wcześniej już wspomnianą Anetą Jadowską, Katarzyną Bereniką Miszczuk oraz Martą Kisiel. Podobnie jak tamte ta autorka pisze lekko, nieschematycznie. Cudownie. Można zacząć czytać Szamankę od umarlaków i ocknąć się pół dnia później po skończonej lekturze, z ogromnym głodem i z marzeniem o wizycie w toalecie. Tak właśnie było w moim przypadku i koniecznie potrzebuję kontynuacji.

Medium ma w życiu przerąbane. Medium, które nie chce być medium, ma przerąbane w dwójnasób. 

Fabuła jest genialna, styl jest genialny, bohaterowie są genialni. I nie wiem ile razy jeszcze powtórzę to słowo, jednak nie da się Szamanki od umarlaków nie pokochać. Cieszę się, że wydawnictwo postanowiło wznowić ten cykl i dzięki temu rzucił mi się w oczy i trafił na listę książek ulubionych. Mam nadzieję, że na dwóch częściach się nie skończy, gdyż już jestem pewna, że potrzebuję więcej i więcej i więcej Idy, Tekli, Kruchego i reszty obsady. Ta książka poprawiła mi nastrój na bardzo długo i dzięki Ci, o autorko, że napisałaś tę książkę. 🙏

Ogólna ocena: 08/10 (rewelacyjna)

675 // Szamanka od umarlaków // Martyna Raduchowska // Szamanka od umarlaków // tom 1 // 17 sierpnia 2018 // 352 strony // wydawnictwo Uroboros // 39,99 zł

Za możliwość przeczytania dziękuję grupie wydawniczej Foksal!

4 komentarze:

  1. Nie znam jeszcze pióra autorki, do tej pory miałam ważenie, że to nie dla mnie. Może jednak się skuszę, na poprawę humoru:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow... Od dawna mam wielką ochotę na tę powieść. W tym roku na pewno przeczytam serię Jadowskiej.

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger