Tytuł: Zamęt
Tytuł oryginału: Zamęt
Autor: Krzysztof Niewrzęda
Tłumaczenie: nie dotyczy
Seria: Kwadrat
Tom: -
Data wydania: 2013
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: Forma
Cena na okładce: 35 zł
Na przeczytanie Zamętu zdecydowałam się po lekturze Homepage Boga. Kolejna kwadratowa książeczka na półce bardzo mnie ucieszyła. Taki format bardzo dobrze mi się czyta. Z chęcią zabrałam się za nią i... I niesamowicie się zawiodłam.
Autor przedstawia nam świat po wybuchu bomby informacyjnej. Werteryczny bohater szuka dla siebie miejsca w tym wszechogarniającym chaosie. Próbuje dowiedzieć się, o co chodzi w tym pokręconym świecie. Gdy go poznajemy właśnie budzi się po kolejnym dniu spędzonym na pochłanianiu alkoholu. Dziwne jest, że czuje się dziwnie - jest mu bardzo gorąco, nie wie, co się dzieje. Okazuje się, że ma dziwny dar uzdrawiania ludzi. Nie wie, skąd się wziął ani co zrobić z tą sprawą. Zaczyna zajmować się pomaganiem potrzebującym. Rozmawia z ludźmi na czacie i nic więcej, tylko pije. Przez jego życie przewija się mnóstwo ludzi.
Bardzo spodobał mi się fragment, gdy autor wprowadza do historii samego siebie. Przyznam, że jeszcze nie spotkałam się z czymś takim.
- Do widzenia - odpowiadasz i przybijasz z nim piątkę. Ale kiedy on trepie do drzwi, odzywasz się jeszcze: - Przepraszam, ale mam wrażenie, że pana znam.
- Wątpię. - ścina się gościu.
- A jednak. - kapisz nagle kminę - Pan Krzysztof Niewrzęda, prawda?
- Zgadza się. - strzela facet banana.
Strasznie źle czytało mi się tą książkę. I długo ją męczyłam. Nie dlatego, że historia jest jakaś niesamowicie kiepska. Po prostu cały ten slang, który pojawia się w Zamęcie aż mnie odrzucał. Ilość wulgaryzmów na jedną stronę też mocno przekraczała normę, którą jestem w stanie zaakceptować. Domyślam się, że ten zabieg jest celowy, jednak nie przypadł mi do gustu. W ogóle. Gdy pierwszy raz otworzyłam książkę aż się przestraszyłam. Nie spodziewałam się tego, naprawdę.
W niektórych momentach miałam wręcz kłopoty ze zrozumieniem sytuacji, w której znalazł się nasz tajemniczy bohater. Dobrze wiedziałam, jakim językiem jest napisana książka (Wychodząc od tradycji Wiecha i nawiązując do Cierpień młodego Wertera, Krzysztof Niewrzęda na podstawie młodzieżowego slangu stworzył powieść eseistyczną, w której językowy zamęt subkultury przenika się z zamętem informacyjnym, moralnym oraz egzystencjalnym). Zainteresowało mnie też nawiązanie do powieści Goethego. Werter jest jednym z ciekawszych bohaterów literackich, więc byłam ciekawa, co powstało na jego podobieństwo w głowie autora.
Cała fabuła jest dobrze przemyślana i skonstruowana. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby nie ten styl, jakim jest napisana, to naprawdę bardzo by mi się spodobała. Nie można zaprzeczyć, że sam pomysł jest ciekawy. Mnie jednak nie urzekł i zdecydowanie wolałabym przeczytać Zamęt napisany normalnym językiem.
To nie jest jedyna książka Krzysztofa Niewrzędy i nawet się z tego powodu cieszę. Podziwiam autora za to, co stworzył i z chęcią przeczytałabym jego inną książkę. Ale już taką bardziej literackim językiem. Pomijając styl, historia jest intrygująca. Strasznie nie lubię jak nie podoba mi się sposób, w jaki ktoś napisał książkę, ale historia jest niesamowicie wciągająca. To najgorsza z możliwych książkowych katastrof. Człowiek już się męczy, ale czyta dalej gnany ciekawością. Tak właśnie stało się przy Zamęcie. Są zapewne ludzie, którym książeczka się bardzo spodoba. Czytałam kilka pozytywnych recenzji na jej temat. Można by stwierdzić, że to książka nie dla mnie. Krzysztof Niewrzęda nie trafił w mój gust, ale na pewno dam mu następną szansę.
Jeśli lubicie takie niekonwencjonalne pozycje, to z pewnością sięgnijcie po tą. Po lekturze mogę szczerze przyznać, że wolę zostać przy klasyce. Literacki język, zero wulgaryzmów i choćby bujne opisy roślinności. Nudzić się przy Zamęcie nie da. Jedynie głowa boli, z powodu trudów ze zrozumieniem przesłania autora.
Ogólna ocena: 04/10
Ogólna ocena dla portalu sztukater: 2/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi sztukater.pl
Sama okładka mnie odstrasza, a Twoja ocena... cóż. Po prostu mowie książce PAPA :)
OdpowiedzUsuńhttp://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
Nie lubię aż tak wysilać się przy książce, więc podziękuję za nią. Plus jednak za oryginalność dla autora :)
OdpowiedzUsuńOkładka z całym szacunkiem dla grafika, jest koszmarna. Widzę zresztą, że i treść nie powala niczym zachwycającym, dlatego nie będę szukać tej książki. Wszak wokół jest tyle znacznie lepszych pozycji.
OdpowiedzUsuń