lutego 12, 2021

PRZED PREMIERĄ: WEZWIJ SOKOŁA // MAGGIE STIEFVATER


Mam mały problem z Maggie Stiefvater. Jest to jedna z tych autorek, które bardzo chciałam poznać. Moje pierwsze spotkanie z nią było niesamowicie udane. Przeklęci święci były pozycją tak pięknie napisaną, że nie mogłam oderwać się od lektury. Uznałam wtedy, że zdecydowanie więcej Maggie muszę czytać. Kilka lat minęło i początkiem tego roku w końcu sięgnęłam po słynnego Króla kruków. I coś tutaj poszło nie tak. Kiedyś już próbowałam swoich sił z tą historią, ale nie wyszło. Teraz udało mi się doczytać ją do końca, ale nie mam ochoty kontynuować Kruczego cyklu. Ale porozmawiajmy o Wezwij sokoła...

Czy istnieli jeszcze jacyś inni Lynchowie? Raczej mało prawdopodobne. Lynchowie wydawali się całkiem nieźli w umieraniu. 

Zaczynając ją czytać kołatało mi po głowie jedno zdanie... Skąd ja znam Ronana Lyncha? Szybko jednak doszłam do tego, że jest on jednym z bohaterów Króla kruków. Jednym z moich ulubionych, należy dodać. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy wszystkie te wydarzenia stąd dzieją się przed czy może po Kruczym cyklu. Mogę Wam zdradzić - jeśli jesteście ciekawi - że poznajemy tutaj Ronana, który już swoje w poprzedniej serii przeżył. 

Wezwij sokoła można spokojnie czytać bez znajomości Kruczego cyklu, chociaż przyznam, że można wywnioskować tutaj sporo rzeczy, które sprawiają, że po kontynuacje Króla kruków już nie sięgnę. Mniej więcej domyślam się, jak to wszystko się tam zakończyło, więc nie chcę męczyć się niepotrzebnie. Na pewno jednak będę czytać dalej Śniących, bo pokazała mi ta książka, dlaczego polubiłam Maggie Stiefvater.

Wśród nas znajdują się śniący... i wyśnieni. Ci, którzy śnią, nie potrafią się przed tym powstrzymać, mogą jedynie próbować to kontrolować. Ci, którzy zostali wyśnieni, nie są w stanie wieść samodzielnego życia, ponieważ zasną na zawsze, jeśli ich śniący umrą.

Istnieją tacy, którzy lgną do śniących. By ich wykorzystywać, więzić, zabijać, zanim ich sny zniszczą nas wszystkich.

Ronan Lynch jest śniącym. Potrafi wyciągać ze swoich snów zarówno wspaniałości, jak i koszmary, i przenosić je do swojej rzeczywistości.

Jordan Hennessy jest złodziejką. Im bardziej zbliża się do wyśnionego przedmiotu, którego poszukuje, tym bardziej nierozerwalnie się z nim wiąże.

Carmen Farooq-Lane jest łowczynią. Jej brat był śniącym... i zabójcą. Na własne oczy widziała, jakie skutki może przynieść śnienie śniącemu. Obserwowała też szkody, jakie potrafią wyrządzić śniący. To jednak nic w porównaniu z apokalipsą, jaka wkrótce ma się rozszaleć...

Ronan Lynch to niesamowity bohater. Jego charakter sprawia, że wydaje się być bardzo realnym osobnikiem. Dużo w swoim życiu przeszedł, sporo potrafi i nie czeka go zbyt radosna przyszłość. Nie jest łatwo być śniącym i żyć normalnie w społeczeństwie. Jego związek z Adamem nie ma szans przetrwać, chociaż obaj bardzo starają się, by ich życie się nie rozpadło. Przyjemnie było spędzać czas z Ronanem i dowiadywać się coraz więcej i więcej o jego rodzinie. Jego dwaj bracie są swoimi całkowitymi przeciwieństwami. Declan podbił moje serce. Rozdziały z jego perspektywy były tym, czego wyczekiwałam najbardziej. Można powiedzieć, że nikt bardziej nie poświęca się dla innych niż on. Musiał porzucić marzenia, ambicje i stać się opiekunem rodzeństwa, co nie jest łatwe, gdy jest się bratem kogoś takiego jak wiecznie rozdrażniony Ronan i zawsze rozmarzony i uśmiechnięty Matthew. 

Przeciwieństwem magii nie jest zwykłość. Przeciwieństwem magii jest ludzkość.

Porozmawiajmy teraz chwilę o Jordan... i Hennessy. Stworzenie tego wątku jest chyba najlepszym, co zrobiła Maggie Stiefvater. Nie wpadłabym na taki pomysł - ale przecież całe to uniwersum jest szalenie oryginalne - a bardzo mi się podoba. Uwielbiam Jordan. Jej optymizm był jak światełko w tunelu, przeciwieństwo wiecznie zmęczonej i permanentnie niewyspanej Hennessy... Która ostatecznie okazuje się kimś równie interesującym. Jakby było mało pokręconej fabuły to autorka serwuje nam przeróżne osobliwości, które stają się szybko bardzo interesującymi postaciami.

Jest jeszcze Carmen, która swoim zagubieniem aż razi w oczy. Nie wiem, dlaczego zgodziła się pracować z takimi ludźmi i skazywać na śmierć niewinnych ludzi tylko dlatego, że mogą ostatecznie zniszczyć świat... Gdybym ją spotkała zapytałabym jej, co z normalną częścią populacji, która w każdej chwili może zrobić coś równie niszczycielskiego... Być może żaden człowiek nie powinien istnieć? Towarzyszenie jej było trochę bolesne. Widziałam, co musi robić i czułam, jak zbliża się coraz bardziej do Ronana i Hennessy. Martwiłam się o nich wszystkich. Ostatecznie przecież zagrożenie nadciąga z każdej strony.

Stwory wyglądały nienaturalnie i jak z koszmaru, ponieważ były nienaturalne i z koszmaru. Należały do gatunku, który nie istniał, zanim Ronan się obudził. Należały do gatunku, który istniał tylko dlatego, że Ronan się obudził. Oto co znaczyło być Ronanem Lynchem.

Śnienie - z tego co zrozumiałam - pojawiło się już w Kruczym cyklu, więc dla fanów nie będzie tutaj już tak dużo zaskoczeń i nie będą musieli tak od podstaw dowiadywać się, o co w tym właściwie chodzi. Nie wiem w jakim stopniu to wszystko już wiadomo po skończeniu tamtej serii, ale ja nie miałam problemu w zorientowaniu się w tym nowym świecie, więc zdecydowanie możecie pominąć inne książki tego uniwersum. Bardzo mi się te wątki podobają i zapierają dech w piersiach swoją złożonością i innością. Jeśli jesteście znudzeni już tym, co było, to Wezwij sokoła jest dla Was ratunkiem.

Największym plusem tej książki jest to, jak została napisana. Niesamowite, że można tak pięknie pisać. Znałam już ten styl z Przeklętych świętych, za to brakowało mi go w Królu kruków, więc tak naprawdę nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nie mogę się doczekać mojego finalnego egzemplarza, bo tak dużo cytatów zaznaczyłam już na samym początku, że muszę przenieść znaczniki do papierowej książki i postawić na półce obok innych ulubionych pozycji. Wszystko tutaj przypomina poezję, ma głęboki sens i niekiedy samo brzmienie wyrazów boli i kuje w serce. Uwielbiam Wezwij sokoła i jestem pewna, że gdy tylko pojawi się zapowiedź drugiego tomu będę skakać z radości. Tajemnica, jaka się tu pojawiła będzie mi spędzać sen z powiek. Rodzina Lynchów ma jeszcze dużo do zaoferowania.

Wszyscy budzą się czasami, wciąż ściskając w dłoniach swoje sny.

★★★★★★★★★☆

Za możliwość przeczytania dziękuję grupie wydawniczej Foksal!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger