września 25, 2017

Po cóż nowa Chyłka? // podsumowanie tygodnia

Moja organizacja ostatnio legła w gruzach i dalej jej nie wykopałam spod sterty kamieni. Podsumowanie miało być wczoraj, a skończyło się na tym, że piszę je dzień później, jednym okiem zerkając na piekarnik, co by się przypadkiem pieczarki z serem nie spaliły. Dobrze by było jeszcze pranie zrobić i umyć łazienkę. Do napisania jeszcze dwie recenzje... Kawa wciąż nie działa i w ogóle mi się nie chce, jednak ten tydzień był całkiem udany czytelniczo, więc muszę się pochwalić, bo chyba [przerwa na wyjęcie pieczarek z piekarnika] wracam na tą dobrą, czytelniczą, drogę. 

📚Pierwszą książką, którą przeczytałam w tym tygodniu było Oskarżenie, Remigiusza Mroza. Zaopatrzyłam się w wersję elektroniczną, gdyż pieniądze na fizyczną zwyczajnie przejadłam. Cóż poradzę, że moja miłość do pizzy jest tak silna? Nie mogłam jednak przejść obojętnie obok tej premiery, a biorąc pod uwagę, że wydawnictwo uroczo ignoruje moje mejle… Tak czy inaczej nowa Chyłka nie zawiodła, jednak też nie zachwyciła. Pojawiło się to małe pytanie, nazywane egzystencjalnym. Po cóż owa nowa Chyłka? Rozumiem, że życie często się komplikuje i tak dalej, jednak tej dwójce już podziękujemy. Obawiam się, że Pan Autor będzie kontynuował ten cykl do momentu, aż wymorduje wszystkich bohaterów, bowiem jeśli ktoś przeżyje stanie się narratorem sequelu… Biorąc pod uwagę, że Joanna Chyłka to moja ulubiona bohaterka z pewnością przeczytam też tom siódmy, ósmy, dziewiąty i dziesiąty. A nawet jedenasty, jeśli będzie trzeba.

📚 Po Oskarżeniu przyszła pora na Szamańskie tango, czyli kontynuację Szamańskiego bluesa. Pierwsze spotkanie z Anetą Jadowską jak najbardziej udane i jestem zakochana w Witkacym. Dwie pierwsze części tego cyklu okazały się być cudowne, ale martwi mnie jedno. Wcale nie mam ochoty czytać innych książek tej autorki. Zdaję sobie sprawę z tego, że z całą pewnością bym je pokochała, a równocześnie aż mnie odrzuca na myśl o rozpoczęciu nowej serii. Nigdy wcześniej nie miałam takich zahamowań. Ba, zdarzało mi się zaczynać cykl od ostatniego tomu! Tak czy inaczej… Czytajcie Witkaca! ➔ RECENZJA

📚 Książka za książką, książka za książką… Listonosz przyniósł mi czwarty tom Niepokornej, więc uznałam, że czas nadrobić trzeci. Osobiście nawet lubię ten cykl, chociaż wydawnictwo (z którym nie mam kontaktu, więc…) z góry założyło, że tak będzie i do tej pory wysyłają mi kolejne części. Nieosiągalna podobała mi się prawie tak mocno, jak Niepokorna. Co trochę mnie zdziwiło. Koniec końców nie czytam już takiej literatury i mocno ograniczyłam swoje czytelnicze zainteresowania. W końcu nie mam czasu na czytanie tego, co nie wnosi nic do mojego życia. A erotyki z gangiem motocyklowym w roli głównej z pewnością mogłabym sobie darować. Mam jednak jakąś słabość do nich i w ten sposób na półce mam wszystkie obecnie dostępne części. W planach na ten tydzień miałam też Niekochaną, jednak kiedy ją zaczęłam i dowiedziałam się, kto jest bohaterką tego tomu szybko odłożyłam ją na półkę. Cóż. Niekochana będzie leżała tam bardzo długo, bo nie mam zamiaru jej czytać. 

📚 Bardzo długo czekałam na kontynuację Autostopem przez Galaktykę, więc jak doszły mnie słuchy, że dwa kolejne tomy zostaną wydane jako jeden mocno się ucieszyłam. Douglas Adams podbił moje serce swoim poczuciem humoru oraz nieszablonowymi pomysłami. Postanowiłam przeczytać obie części na raz, jednak już w trakcie Restauracji na końcu wszechświata doznałam sporego zawodu. Odniosłam wrażenie, że drugi tom jest zwyczajnie o niczym i nic ciekawego się w nim nie dzieje. Męczyłam się podczas lektury niemiłosiernie i chociaż niektóre momenty bawiły to poziom Restauracji jest dużo niższy, niż części pierwszej. Adams popuścił za bardzo wodzę wyobraźni i cała ta historia stała się tak bardzo irracjonalna, że nie byłam w stanie dobrze się bawić podczas czytania. Mam cichą nadzieję, że trzecia część - Życie, wszechświat i cała reszta  – spodoba mi się bardziej.

[przerwa w pisaniu wykorzystana na lepienie pierogów] 

📚 Poprzednią książkę udało mi się przeczytać dzięki przerwie sponsorowanej przez Ogólnopolski Dzień Czytania Stephena Kinga. Ten dzień – i następny – spędziłam czytając Cmętarz zwieżąt. To było moje trzecie spotkanie z tym autorem i tym razem niesamowicie udane. Rozpisywać się na ten temat nie będę, gdyż już to zrobiłam, ale powiem tylko tyle, że kac książkowy murowany i dalej mnie trochę męczy. Udało mi się przeczytać po Cmętarzu tylko jedną książkę, a reszta prób spełzła na niczym. Dzień czwarty będzie musiał jeszcze trochę poczekać na swoją kolej. RELACJA

nieklasyczna symfonia
śmierć kota
pośrodku jezdni

zmiażdżonego oponą w niepróżnej
chwale

to było nic

i my też byliśmy
niczym

odwróć
wzrok.

📚 Ostatnią książką obok której nie mogłam przejść obojętnie mimo książkowego kaca giganta jest - jak można się domyśleć po powyższym wierszu - O kotach, Charlesa Bukowskiego. Tym razem jest to zbiór wszelkich możliwych wierszy, sentencji i opowiadań, w których pojawiają się koty. Jako wielka fanka owych zwierząt i samego Bukowskiego koniecznie MUSIAŁAM od razu po skończeniu Kinga przeczytać nowość od jednego z moich ulubionych autorów. Bukowski jako zapalony kociarz doskonale rozumie te zwierzęta, a to, jak opisuje swoich kocich podopiecznych rozczuliło mnie niesamowicie. Manx oraz Gościu to dwa kociaki, które od razu podbiły moje serce. Wielki plus dla wydawcy, że w O kotach pełno jest zdjęć. Ale powiedzmy sobie szczerze. Gorszej okładki nie jestem w stanie sobie wyobrazić…  

Panie Boże spraw, żeby ten tydzień też był taki dobry i żeby ten KKC [Książkowy Kac Gigant] zostawił mnie już w spokoju.

2 komentarze:

  1. Jak Cię tak z tymi kotami rusza to ja proponuję do tego tanga (Bukowski-King) dorzucić jeszcze opowiadanko "Czarny kot" Poego - jest w necie gdzieś za darmo pewno. TO już będziesz miała kotów w literaturze dość na długo!

    PS: Jak kawa nie działa to yerba matę polecam, działa.
    PS 2: Wróciłem do Rotha i czytam też te zielone, minimalistyczne piękności - jak może łądnie wyglądać prosta grafika książki. Da się? Da się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grunt że te pieczarki się jednak nie spaliły:) ale wynik imponujacy jak na ten KKC!

    OdpowiedzUsuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger