lipca 07, 2015

HONEYOWELOVE: ODCINEK DRUGI


Witajcie w kolejnym odcinku HONEYOWELOVE. Postanowiłam wpisy dodawać do dwa tygodnie, by zdjęć nie było tyle, co ostatnio. Tym razem koniec przydługich początków. Nie mam nic więcej do ogłoszenia, co samą mnie dziwi niemiłosiernie. Dzisiaj na pierwszym zdjęciu wylądowały moje ukochane Conversy. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym miała takie, które łatwo dorwać w sklepie. Przeszukałam internety i nie znalazłam takich drugich. Swoje kupiłam stacjonarnie, w sklepie, którego nazwy już nie pamiętam. To promocja mojego życia. Bordowe należą do mojej przyjaciółki. Tego dnia były dni naszego miasta, które zresztą mocno mnie rozczarowały.


Jak sami widzicie - ludzie tłumnie przybyli by posłuchać zespołu, którego nazwy nawet nie pamiętam. Jak sami dumnie ogłosili, doszli na półfinału jednego z tych programów telewizyjnych, dzięki którym ludzie stają się sławni. Proszę, nie pytajcie. Nie mam pojęcia. Jedyne, o czym warto wspomnieć: jak wata cukrowa się skropli pod wpływem wilgoci prosto na spodnie, to zaczyna się mienić jak brokat. 


Na tym wybitnie niewyraźnym zdjęciu moje przyjaciółki. Po lewej właścicielka bordowych Conversów. Zdjęcie również z owego dnia naszego miasta. Naprawdę było wybitnie nudno. Jak nigdy.


O tak. Uwielbiam Frozen. I uwielbiam tatuaże. Nie mogłam się powstrzymać, by ich nie kupić. Moje dziewiętnastoletnie serce zabiło mocniej na ich widok. I nie tylko moje. Mamy tutaj idealny dowód na to, że chłopcy w wieku dziewiętnastu-dwudziestu lat również jeszcze nie do końca dorośli. Mój chłopak, lat dwadzieścia jeden, nie wykazał jednak żadnej chęci otrzymania tatuażu, więc ten wiek jest już kluczowym w rozwoju płci przeciwnej.


Tak dawno nie byłam już w moich prosiaczkowych bodach, że musiałam uwiecznić je na zdjęciu. To siano na górze to moje włosy. Ostatnio tylko myje je co rano i daję im zeschnąć na wiór przy tych temperaturach. Nawet ich nie czeszę. Dzięki Bogu za idealnie proste włosy, które zawsze dobrze się układają.


Nie, to nie jest maksymalna temperatura, którą zaobserwowałam. Mój biedny tatuaż z Olafem zaczął się rozpływać i nigdzie nie ma Elsy, by wyczarowała mu własną, śniegową chmurkę. Odkryłam natomiast, że prawdziwy się nie topi. Widocznie zasługa kremu z wysokim filtrem. 


Wchodzę sobie kiedyś na bloga, a tu tak równiutko. Żal zdjęcia nie zrobić. Dziwi mnie ta ogromna liczba wejść na bloga, szczerze mówiąc.


Na zdjęciu po lewej i po prawej to mój najlepszy przyjaciel na całym świecie. Widujemy się bardzo rzadko, gdyż pracuje w Anglii i przyjeżdża raz na pół roku, jednak czas z nim spędzony nigdy nie jest zmarnowany, zawsze się coś dzieje i kocham go jak żadnego innego przyjaciela/przyjaciółkę. Jest drugą osobą na mojej liście ważności - zaraz po moim chłopaku. Zdjęcie po środku to mój drugi przyjaciel. Mieszka pokój obok, jak jestem u chłopaka, więc mam go 24/7 i zawsze mogę z nim się pośmiać. Uwielbiam jego poczucie humoru. Mam nadzieję, że nie zagląda mi na bloga, bo chyba mnie zabije za tego dziubaska.


Lubię tak spędzać czas z Dawidem. Kiedy już uda mi się go zmusić by coś przeczytał jest prawdziwe święto. Obecnie czyta Red Rising i chyba nawet mu się podoba. Na tym zdjęciu byłam w połowie Ciemność płonie, jednak już dosyć dawno ją skończyłam. Ćwiek moim mistrzem.


Wspominałam już, że kocham mój czytnik? Pewnie z milion razy. Na zdjęciach powyżej czytałam Angielskie lato, a później pisałam recenzję. Spodziewałam się dużo więcej po tej książce. Wczoraj ukazała się recenzja, więc dobrze wiecie, co o niej myślę.


Ostatnio w Biedronce napotkałam kieszonkową wersję Monopoly i z Dawidem koniecznie musieliśmy ją kupić. Posiadam pełną wersję, tyle, że z kartami kredytowymi, więc nie ma tej całej radości z papierowej gotówki. Odkąd je kupiliśmy siedzimy wieczorami i gramy. Ku mojej wielkiej radości jednym z pionków jest kotek. Dostałam nawet mandat. Za przekroczenie prędkości. Kotem.


Ostre transakcje się dzieją w tej grze. A te małe pieniążki są niesamowicie słodkie. Podobnie jak domki. I pionki. I kostki.


I kolejna taka sytuacja. Widocznie mam szczęście do cyferek. W momencie, kiedy robię tego posta - niedziela, późna noc, komary wszędzie - niedużo już brakuje do 229,229. Ale może pisane jest mi łapać tylko parzyste?


I znowu trochę mnie, coby nie było. Wszystkie zdjęcia robione jednego dnia, u przyjaciółki. Moja ukochana koszulka z Ramones i jadę dalej. Tak, mam telefon większy od twarzy. Tak, wiem, że jest dwa razy większy niż moja dłoń. 


Zielonego pojęcia nie mam, kto mnie dodał na Akinatora. Z jednej strony to trochę zabawne. Z drugiej - ktoś o mnie myśli. Przerażające. Biorąc pod uwagę, że trochę razy już mnie wyszukano... Nagle czuję się obserwowana ze wszystkich stron. Jak wytrzymują presję ci wszyscy sławni ludzie?!


Podoba mi się bycie żyrafą. Można tylko jeść sobie liście i patatajać po terenie zoo. Piżama jest mojego chłopaka i jest na mnie milion razy za duża. Ale i tak ją uwielbiam. No i na ostatnim zdjęciu moje psie, albo misiowe, skarpetki. Uwielbiam je po prostu. *robienie zdjęć wszystkiemu*


Jedno z moich ulubionych zdjęć Krupka. Zawsze można na niego liczyć, że usiądzie tam, gdzie się go aktualnie chce i nawet popatrzy do aparatu. Zdjęcie już pewnie widzieliście w KREATYWNEJ SOBOCIE, jednak jest tak kochane, że żal nie pokazać znowu. 


Nie przepadam za bardzo za szynszylami mojego chłopaka, jednak takie to urocze i puchate i mięciusie, że jako rasowa dziewczyna musiałam narobić zdjęć. 


No popatrzcie na te pyszczki! Dzisiejszy post będzie bardzo zwierzaczkowy. Jak widzę zwierzątko nie mogę się oprzeć pokusie zrobienia zdjęcia.


Tak bardzo urocza kotka mojej przyjaciółki. Popatrzcie na ten nosek. Nie jest oczywiście słodsza, kochańsza i w ogóle niż mój Krupiszon, ale mimo wszystko ładna z niej kotka, ładna.


Zalogowana na studia. I tak się nie dostanę. A, że złożyłam tylko na edytorstwo na UJ to będzie bardzo zabawnie. Kierunek --> Anglia. Sherlock na mnie czeka.


Jednak Kindle może się rozładować. To najtragiczniejsze, co mnie ostatnio spotkało. Pół roku na baterii się biedny trzymał. Dzielny. Uważam, że to etui jest najlepszym, z tych dostępnych na rynku. Mimo, iż trzeba lekką ręką wydać dwie stówy uważam, że warto. No i na trzecim zdjęciu, zdjęcie gumy Turbo. Dawid i Michał oszaleli na ich punkcie i po całym domu walają się po nich papierki.


Mały prezencik od Aypy z Magia Mangi. Ja Wam mówię, ona wiedziała, że w odcinku HONEYOWELOVE dodam zdjęcie tej przypinki i napiszę od kogo. Co za wredna próba wyłudzenia reklamy na moim blogu! Nieładnie! 


Wielka micha wiśni (a może czereśni?!) nazbierana sobie. Dobrze mieć takie drzewko na podwórku. Czy mówiłam już, że uwielbiam, jak Dawid czyta? Nawet jeśli na moim Gregu i osobiście nie mogę sobie dokończyć co zaczęłam?


Nowa, nowa, nowa miłość. Wy, złodzieje serialowych stron, oddajcie mi iitv! Nie mam gdzie oglądać, a transfer na chomikuj kosztuje! 


Wielki misz, więc zbliżamy się do końca. Po lewej - niedobre piwo. Na środku - Elementary. Po prawej - moja przyjaciółka, właścicielka słodkiej kici. Zmęczyłyśmy się wtedy w drodze na ognisko. Uh. Było pod górkę.


Jakoś tak mało książkowych zdjęć narobiłam przez te dwa tygodnie. Recenzja Gregora już długo wisi na blogu. Pokochałam tę książkę i czekam na kontynuację. Widać Suzanne Collins nie jest aż taka najgorsza. No i moja ukochana gwiazdkowa pościel. <3


Kolejne wszystko. Rozmazany, ale szczęśliwy, Dawid. Kolekcja zapalniczek - kocham, uwielbiam! No i takie ładne niebo. Jak się przyjrzycie widać odlatujący balonik. Smutne. Jakieś dziecko płacze.


Narobiłam kici tyle zdjęć, że aż nie mogę wybrać najlepszych. Jak nie wyjdę za mąż to kupię czterdzieści kotów i wszystkie w nocy będą na mnie leżeć jak wielka puchowa kołderka. *dreams*


Snapowa obsesja - czarne tło + godzina. Mam tego naprawdę sporo. Co najlepsze - nie pamiętam, po co to robiłam. Zdjęcie po środku tak ni z gruszki ni z pietruszki. Dawid rozkręcił laptopa. Zamiast to pisać powinnam szukać tych dwóch śrubek, które zgubił.


Późną nocą włóczenie się po mieście. Po lewej - Misiu, najlepszy przyjaciel. Po prawej - właścicielka ślicznej kotki. Lubię te ciepłe wieczory i trochę chłodniejsze noce. Tego dnia dostałam różowe papierosy. W końcu. Nie, nie palę. Po prostu... zawsze chciałam różowe papierosy. Dwie paczuszki od Misia leżą dobrze ukryte przed babcią. Co nałogi robią z ludźmi...


Wspólny szczegół? Ciemność płonie. Naprawdę trudno było mi się oderwać od tej książki. Nosiłam ją ze sobą wszędzie. Uwielbiam Ćwieka, ale jeszcze nigdy nie czytałam u niego tak dobrej książki. Odwalił kawał dobrej roboty. 


Wchodzę właśnie na bloga a tam... Bum. Jednak udało mi się trafić na tą ilość odwiedzin. Tak, wiem. Znowu Ciemność płonie. Macie dowód, że w niedzielną noc nie próżnuję. Pójdę teraz do chłopaków zobaczyć, co tak knują niedobrego. 

Pamiętajcie, że trwa jeszcze konkurs, gdzie do wygrania są dwa egzemplarze Musimy coś zmienić! HONEYOWELOVE ukazują się we wtorki co dwa tygodnie, więc może tutaj pojawić się mały update. Kto wie, jakie zdjęcia zrobię jutro. Chociaż szczerze mówią i tak nie spodziewałam się, że w przeciągu dwóch tygodni zrobię tyle... tego. Ten odcinek wcale nie jest krótszy, niż ten poprzedni. Odpowiada Wam taka ilość zdjęć, czy ją zmniejszyć? 

16 komentarzy:

  1. Mój chłopak też nie dałby mi się ''okaleczyć'' takim tatuażem, dlatego nazywam go Staruszkiem. Gratuluję wyświetleń. ;) uwielbiam Twoje zdjęcia. Słodkie zwierzaki, ja od jakiegoś czasu pozostałam sama i nie ma mi kto ogrzać w nocy nóg futerkiem...

    http://skazani-na-ksiazki.blogspot.com/2015/07/czas-zniw-samantha-shannon.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście moi przyjaciele się dali :D Ile Twój chłopak ma lat, jeśli mogę spytać? :3
      Dziękuję! Osobiście mam tylko jednego kota, który z całą pewnością nie jest tak do końca domowy. Nie wypuszczamy go, jednak jego rozmiar sugeruje, że dzikus z niego okropny.

      Usuń
    2. Miałam kiedyś podobnego kota i pod nieobecność rodziców zrobiłam mu w szafie na płaszcze ''kuwetę'' z kartonu i zwykłego piasku. Zamknęłam go i przez prawie tydzień udało mi się go tam trzymać i dokarmiać niepostrzeżenie :D

      Mój chłopak w czerwcu skończył osiemnaście lat, więc pełnoprawnie nazywam go Staruszkiem. :)

      Usuń
    3. Masz Instagrama? Jeśli tak, to mogłabym prosić o LINK? :)

      Usuń
    4. Gratuluje :D Mnie pewnie by się nie udało :3
      A to młode chłopiszcze jeszcze :D
      Pewnie, że mam :3 --> https://instagram.com/_kyou_

      Usuń
  2. Łoooo, ale post. :) Tyle szczegółów z życia. No nieźle, nieźle, szacun za chęci i skrupulatność. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Trzeba dać się poznać ludziom :D

      Usuń
    2. Racja. :) Jednak mi tutaj ciągle brakuje imienia.:)

      Usuń
    3. A bo jakoś tak swojego imienia nie lubię :D
      Karolina - no proszę Cię :D Zanim ktoś zdąży wypowiedzieć moje imię już zapomina, co ode mnie chciał :D Zdecydowanie za długie :D

      Usuń
    4. Hehe, też przez długi czas szkolny większość osób zwracała się do mnie Ciacho, w tym nawet nauczyciele. I powiem Ci, że miałem nie raz śmieszną sytuacje z osobami, które poznawałem gdzieś na obozach, czy imprezach, bo wiedzieli kim jest Ciacho, ale nie wiedzieli jak mam na imię, więc nie wiedzieli kim jest Kamil K. :D
      A przestań. Jakbyś się nazywała Gryzelda albo Kunegunda to jeszcze, ale Karolina spoko. ;) Do tej pory wszystkie Karoliny, jakie poznałem, to fajne dziołszki były. :)

      Usuń
    5. Kamil? :D Miło poznać :3

      Usuń
  3. Fajne i interesujące zdjęcia, ja też wszystko fotografuję, tyle ze zdaję sobie potem sprawe że są dziwne, rozmazane i nieciekawe więc je usuwam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam. Najlepsze są właśnie dziwne i rozmazane :D

      Usuń
  4. Eeeeeej!!! Żadna próba wyłudzenia ani nic! Noszę ci tego przypinasa od Magni!! >< Ale jak jest reklama to i dobrze. ^^' XD
    Stwierdzam: Za dużo się u cb dzieje. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, no wiem :D
      Zaraz tam za dużo - normalnie :P

      Usuń

Co u Ciebie?

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger