lutego 29, 2016

[465] PRZEPREMIEROWO: Raven - Sylvain Reynard

[465] PRZEPREMIEROWO: Raven - Sylvain Reynard

lutego 29, 2016

[465] PRZEPREMIEROWO: Raven - Sylvain Reynard

Tytuł: Raven
Tytuł oryginału: The Raven
Autor: Sylvain Reynard
Tłumaczenie: Ewa Morycińska-Dzius
Seria: Torn Florentine
Tom: 1
Data wydania: 16 marca 2016
Liczba stron: 512
Wydawnictwo:  Akurat
Cena na okładce: 39,90
Tego autora możecie znać z serii Piekło Gabriela. Osobiście nie miałam z nią styczności, acz czasami z ciekawością podglądam w jej stronę. Teraz nawet częściej, gdyż zakosztowałam już w jego stylu pisania i wiem, że co nieco potrafi. Kiedyś na rynku wydawniczym królowały wampiry. W pewnym momencie człowiek miał ich dość. Z czasem zanikły, jednak Sylvain Reynard całkowicie się tym nie przejął i stworzył powieść, gdzie te istoty odgrywają bardzo istotne role. 

Raven Wood nie jest zbyt ładną dziewczyną. Oprócz lekkiej nadwagi jest również niepełnosprawna - musi poruszać się o lasce, gdyż jej noga po ostrym złamaniu w dzieciństwie nie wróciła do poprzedniego stanu. Każdy krok jest dla niej bólem. Nie przeszkadza jej to jednak w pracy - zajmuje się renowacją starych obrazów w galerii Uffizi we Florencji.

Pewnego dnia, podczas powrotu do domu, natyka się na trzech mężczyzn, którzy dręczą bezdomnego. Raven zna go i nie potrafi patrzeć, jak bestialsko go biją. Próbując interweniować zwraca na siebie uwagę. Teraz już nic nie może jej pomóc. Jest przerażona. 

William właśnie odzyskał coś, co do niego należało. Musiał na to czekać bardzo długo, jednak teraz bezcenne szkice znowu są w jego kolekcji. Napawając się sukcesem wyczuwa w powietrzu zapach słodkiej krwi. Rusza w tamtą stronę starając się uprzedzić inne wampiry. Książę Florencji zawsze dostaje to, czego chce. Postanawia uratować dziewczynę, czego sam się nie spodziewa. Wywołuje ona jednak w nim dawne wspomnienia. Postanawia ją uleczyć.

Raven budzi się z małym zanikiem pamięci, chudym ciałem i całkiem zdrową nogą. Dodatkowo policja jej zniknięcie wiąże z zaginięciem szkiców, które skradziono z muzeum. Dziewczyna próbuje się dowiedzieć, co się z nią działo przez cały tydzień.

Nowości: co w lutym?

Nowości: co w lutym?

lutego 29, 2016

Nowości: co w lutym?


Minął właśnie mój pierwszy miesiąc w Londynie. Tak jak się spodziewałam - egzemplarzy recenzenckich - tych papierowych - jest tutaj nie za dużo. Te, które przyszły były dość niespodziewane lub po prostu oprócz nich otrzymałam pdfa. Nie wiem co bym zrobiła bez czytnika ebooków! Trochę się ich uzbierało, szczególnie Bukowskiego. Jeśli chodzi o angielskie tytuły to jestem straszną sroczką i kupiłam troszkę tych, których okładki mnie zainteresowały. Nie jest ich aż tak dużo, jak można się było tego po mnie spodziewać, więc jestem z siebie dumna. Marcowe zapowiedzi są cudowne i nie zrezygnuje ze wszystkich. Jak to dobrze, że istnieje poczta...


Dickens ostatnio pojawia się na każdym kroku, który zrobię. Wydanie z Barnes & Noble jest prezentem od chłopaka. Dumnie stoi koło Sherlocka, którego oczywiście ze sobą zabrałam. Mam nadzieję, że uzbieram jeszcze kilka książek z tej serii, zanim przyjdzie mi wrócić do Polski w czerwcu. Chętnie zostałabym tu dłużej, jednak egzaminy wstępne nie wybierają... 

Biografię Dickensa upolowałam za jakieś marne grosze. Trafiłam chyba akurat na promocję trzy za funta... Więc w przeliczeniu na polskie... Kosztowała mnie ona niecałe dwa złote. Jest to wręcz grzechem, sprzedawać tak tanio taką cegiełkę...

lutego 28, 2016

Co słychać? #1

Co słychać? #1

lutego 28, 2016

Co słychać? #1


Witajcie w kolejnej nowej serii na moim blogu. Na pytanie o to, czy nie mam co robić odpowiedź brzmi: owszem. Nie martwcie się jednak. Decyzja o rozpoczęciu studiów została podjęta. W październiku będę jedną z licznych osób na filologi polskiej/edytorstwie/komparatystyce/międzywydziałowych indywidualnych studiach humanistycznych. Gdzie się podziała moja miłość do matematyki, pytacie? Otóż jest tutaj, gdzie zawsze, jednak wolę, by nigdzie się nie ruszała, więc unikam jak ognia ścisłych kierunków. Jeszcze do tego by doszło, by rozwiązywanie zadań przestało mnie relaksować, a zaczęło stresować...

Być może wiecie, że za każdym razem, kiedy wychodzę z domu, mam ze sobą słuchawki. Nie wyobrażam sobie dnia bez muzyki, a każdego tygodnia towarzyszy mi inny zespół, inne piosenki. Postanowiłam zatem podzielić się z Wami moją miłością i w każdą niedzielę podsunę trzy utwory, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Wykonawcy zapewne będą się powtarzać, gdyż mam swoich ulubieńców, jednak mam nadzieję, że Was nie zanudzę i być może Wy podsuniecie mi coś, co pojawi się w następnym odcinku Co słychać?

1. Five Finger Death Punch - Remember Everything

lutego 27, 2016

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #4

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #4

lutego 27, 2016

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #4


Tydzień za tygodniem, tydzień za tygodniem... Jak ten czas szybko leci! W tym tygodniu postanowiliśmy wybrać się w dwa miejsca, więc zdjęć jest naprawdę sporo. W sobotę pojechaliśmy na Camden. Jest to w jakiś sposób dzielnica handlowa, gdzie możecie znaleźć naprawdę wszystko. Każdy fan cięższej muzyki będzie zachwycony tym wszystkim. Osobiście nie mogłam przestać się rozglądać. Ceny nie są najniższe, jednak za jakość i oryginalność się płaci. Jestem pewna, że nie raz tam jeszcze wrócę. Zdecydowanie pokochałam to miejsce. 

W niedzielę zaś poszliśmy odwiedzić Science Museum. Muzeum Nauki to dosyć ciekawy temat, jednak z racji tego, że mnóstwo tam interaktywnych eksponatów biega tam ilość dzieci, która przekracza tolerowaną przeze mnie normę. Rozumiem, że one chcą dotykać, bawić się. Niektórzy rodzice jednak zachowują się, jakby uważali, że skoro to miga i można tym poruszać jest to tylko i wyłącznie dla ich pociech. Dopchanie się do niektórych atrakcji było wręcz niemożliwe. Tak czy inaczej moja determinacja sprawiła, że zobaczyłam i podotykałam wszystko, co chciałam. 

Jeśli chcecie być na bieżąco i zobaczyć więcej zdjęć niż tutaj --> snapchat: honeyowelove

lutego 26, 2016

[464] W krainie srebrnej rzeki - Sofia Caspari

[464] W krainie srebrnej rzeki - Sofia Caspari

lutego 26, 2016

[464] W krainie srebrnej rzeki - Sofia Caspari

Tytuł: W krainie srebrnej rzeki
Tytuł oryginału: Lagune der Flamingos
Autor: Sofia Caspari
Tłumaczenie: Paulina Filippi-Lechowska
Seria: Saga Argentyńska
Tom: 2
Data wydania: 21 października 2015
Liczba stron: 536
Wydawnictwo:  Otwarte
Cena na okładce: 39,90
Zapewne dziwi Was fakt, że po W krainie srebrnej rzeki sięgnęłam od razu po W krainie kolibrów. Zapewne jeszcze bardziej zdziwi Was fakt, że jestem już po lekturze W krainie wodospadów. Tak. Zgadza się. Ja, przeciwniczka czytania serii na raz, zrobiłam to, czego tak bardzo nie znoszę i w krótkim czasie pochłonęłam trzy tomy Sagi argentyńskiej

Anna ma już swoje lata i szczęście u boku. Razem z Juliusem żyją spokojnie i niczego im nie brakuje. Marlena jest już prawie dorosła i kobieta chce, by ta pomogła jej prowadzić przedsiębiorstwo. Dziewczyna jednak ma inne plany. Pragnie pisać i zwiedzać świat. Boi się powiedzieć matce o swoich planach choć wie, że będzie musiała to zrobić, jeśli chce żyć po swojemu. Kiedy poznaje Johna, buntownika, jest pewna, że on zna życie, którego ona pragnie.

Viktoria dalej nie może pobrać się z Pedrem, jednak nie rozpacza dopóki są razem. Estella i Paco dorastają i tylko fakty, że Humberto dalej żyje a ona nie może już mieć dzieci psuje jej optymistyczne poglądy na przyszłość. Ma jednak nadzieję, że jej dotychczasowe potomstwo znajdzie szczęście i nie będzie pakować się w żadne kłopoty.

Mina kocha Franka, jednak wie, że dopóki razem z matką żyją z jej ojczymem nie będzie mogła tego wziąć z nim ślubu. Nowy mąż matki ma syna z poprzedniego małżeństwa, który patrzy na nią łasym wzorkiem jednak dziewczyna wie, że Xavier nic z tym nie zrobi. Mężczyzna traktuje ją i matkę jak darmowe służące. Bije je i poniża, a starsza kobieta boi się z tym cokolwiek zrobić. Uważa, że nie poradzą sobie same. Kiedy Frank zostaje oskarżony o morderstwo, za którym stoi jej przyrodni brat, ucieka. Mina ma nadzieję, że spotkają się w swoim umówionym miejscu, gdy przyjdzie na to czas...

lutego 25, 2016

Serialowe plany na rok 2016, część druga

Serialowe plany na rok 2016, część druga

lutego 25, 2016

Serialowe plany na rok 2016, część druga


Całkiem niedawno pisałam Wam o moich planach dotyczących seriali. Wciąż nie udało mi się ich spełnić, ale do tej listy dołączyły kolejne pozycje. Z tego powodu pojawiła się kolejna część Serialowych planów na rok 2016. Ciężko mi teraz stwierdzić, ile ich jeszcze się pojawi. Planowałam dwie, jednak mam dopiero luty i jestem wręcz pewna, że na tym się nie skończy. Co poradzić... Polecacie coś jeszcze?


Pod drzwi Bena zostaję podrzucone niemowlę. Chłopak odkrywa, że jest ojcem dziecka i decyduje się je wychować. 

Cztery sezony pooglądałam jeszcze w tamtym roku. Obecnie wychodzi sezon piąty i jestem w trakcie oglądania. Myślę, że kiedy już się skończy pojawi się o nim co nieco na blogu. 

lutego 24, 2016

[463] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Kłopoty to męska specjalność

[463] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Kłopoty to męska specjalność

lutego 24, 2016

[463] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Kłopoty to męska specjalność

Tytuł: Kłopoty to męska specjalność
Tytuł oryginału: Hot Water Music
Autor: Charles Bukowski
Tłumaczenie: Marek Fedyszak
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 16 października 2014
Liczba stron: 240
Wydawnictwo:  Noir Sur Blanc
Cena na okładce: 29,00
Ale te tygodnie lecą. Pamiętam, jak planowałam dopiero tą serię, a teraz czytam Bukowskiego za Bukowskim! Wiem już, że pisał czasami lepiej, czasami gorzej. Powoli przyzwyczajam się do myśli, że ostatnia książka którą napisał przed śmiercią - a przeczytana przeze mnie w pierwszej kolejności - jest najlepsza i żadnej innej nie pokocham tak samo mocno. Mimo to dalej widząc nazwisko Bukowski na okładce czuję motylki w brzuchu i wiem, że w środku znajdę coś, co zwali mnie z nóg. A zapewne jeszcze coś, co nie pozwoli mi z tej podłogi wstać.

Tym razem padło na zbiór opowiadań. Osobiście strasznie nie lubię tego typu książek i pewnie doskonale to wiecie - bo jak ocenić całą pozycję, kiedy składa się z kilku osobnych opowieści? Liczyć średnią arytmetyczną? A może ważoną? Czy pokusić się o harmoniczną? Z opowiadaniami Bukowskiego jest tak, że z całą pewnością któreś w całym zbiorze przypadnie do gustu tak, że przyćmi pozostałe. Kłopoty to męska specjalność są zbiorem o mężczyznach, którym nie za dobrze wiedzie się w życiu. Z butelką alkoholu w ręce natykają się na różnorakie kobiety. Zwykle jednak są to panie lekkich obyczajów albo typowe diwy, które planują tylko nieszczęśnika wykorzystać i porzucić. Jak zawsze w książkach Bukowskiego panuje tu ogromne wyuzdanie i alkoholizm poprzetykane życiowymi mądrościami doświadczonego człowieka.

Czytając Fragmenty winem poplamionego notatnika już wiem o Bukowskim dużo więcej, więc i ta pozycja nabrała dla mnie głębszego znaczenia. Charles Bukowski nie pisze dla nikogo - pisze dla siebie, o sobie i przez siebie. Widać, że z czasem coraz łatwiej - o ile kiedykolwiek miał z tym problemy - rzuca wulgaryzmami i opisami seksualnych podbojów. Jeśli zastanawialiście się kiedyś czy istniał na świecie człowiek, który nie przejmował się tym, co myśli o nim społeczeństwo odpowiedź brzmi tak. Istniał i zostawił po sobie bardzo dużo - nie tylko szklanych butelek do recyklingu, choć zapewne nazbierało się ich trochę po zapalonym pijaczynie. 

lutego 22, 2016

[462] W krainie kolibrów - Sofia Caspari

[462] W krainie kolibrów - Sofia Caspari

lutego 22, 2016

[462] W krainie kolibrów - Sofia Caspari

Tytuł: W krainie kolibrów
Tytuł oryginału: Im Land Des Korallenbaums
Autor: Sofia Caspari
Tłumaczenie: Paulina Filippi-Lechowska
Seria: Saga Argentyńska
Tom: 1
Data wydania: 29 czerwca 2015
Liczba stron: 632
Wydawnictwo:  Otwarte
Cena na okładce: 39,90
O tej książce było kiedyś naprawdę głośno. Nie zagłębiałam się jednak w to, o czym jest W krainie kolibrów i po prostu przeszłam obok niej obojętnie. To mój częsty błąd i przechodzą mi koło noska naprawdę apetyczne kąski. Los jednak chciał, że niedługo premierę ma już trzeci tom Sagi argentyńskiej i właśnie z tego powodu postanowiłam sprawdzić, co tak bardzo spodobało się innym. 

Lato, rok 1863. Anna w końcu ma możliwość dołączyć do rodziny, która już wsiadła na statek zmierzający w kierunku Argentyny i dotarła na miejsce. Kobieta ciężko pracowała, by zdobyć pieniądze na bilet. Tęskni za siostrą i swoim mężem, który już na nią czeka. Podróż będzie długa, a na międzypokładzie ludzi jest naprawdę dużo - brakuje miejsca i prywatności. Kobieta nie wie, co może ją spotkać i boi się, że coś się nie uda. 

Viktoria płynie do swojego męża, do Argentyny. Zajmuje wygodną kajutę i niczym nie musi się martwić. Humberto na pewno jej wszystko zapewni - w końcu jest synem bogatego plantatora. Czas spędza na paradowaniu po pokładzie w pięknych sukniach. Jest świadoma, że zapewne nie zobaczy już ukochanych rodziców, jednak nie może się doczekać tego, co na nią czeka w Argentynie.

Julius jest mężczyzną, którego Anna poznała na pokładzie. Nie raz jej już pomógł i kobieta nie może darować sobie tego, że coraz częściej o nim myśli. To on przedstawia sobie obie kobiety i dzięki temu rejs jest dla Anny dużo przyjemniejszy, niż mogła się tego spodziewać. Spędzanie czasu w towarzystwie bogatych znajomych w końcu przestaje ją krępować i może cieszyć się z tego, co ją czeka. Tęskni za mężem, jednak rozstanie z Juliusem bardzo ją boli. Wie, że już zapewne nigdy go nie spotka. Nie może już czuć na sobie jego spojrzeń... Nigdy nie będzie mogła odwzajemnić jego uczuć. 

lutego 21, 2016

[461] PRZEDPREMIEROWO: Samulka - Kinga Facon

[461] PRZEDPREMIEROWO: Samulka - Kinga Facon

lutego 21, 2016

[461] PRZEDPREMIEROWO: Samulka - Kinga Facon

Tytuł: Samulka
Tytuł oryginału: Samulka
Autor: Kinga Facon
Tłumaczenie: -
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 29 lutego 2016
Liczba stron: 360
Wydawnictwo:  Otwarte
Cena na okładce: 32,90
Lubię czasami przeczytać jakąś dobrą obyczajówkę. Pytanie brzmi: jak wyłowić ową perełkę wśród coraz to nowych pozycji tego gatunku? Z pewnością nie jest to łatwe, wiem coś o tym. Pozostaje jedynie próbować. Właśnie w taki sposób podeszłam do Samulki, Kingi Facon - bez specjalnych wymagań z nadzieją, że być może okaże się ona świetną przygodą i zabierze mnie na chwilę ze sobą do świata pełnego miłości i przyjaźni. Tym razem trafiłam.

Ewa mieszka w Samulkach od trzech lat. Ma trzydzieści lat i jest księgową. Nie ma praktycznie żadnych przyjaciół i ciągle stara się powstrzymywać napływającą ciemność i powracające łzy. Przeszłość ciągnie się za nią uparcie nie pozwalając jej myśleć o przyszłości. Każdego dnia kupuje pączki, chodzi na spacery z psem, wącha kwiaty w kwiaciarni i nałogowo czyta te same książki. Pewnego dnia wchodzi do kawiarenki Pod Aniołami. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że odnajdzie w niej to, co dawno temu utraciła.

Samulki to małe miasteczko, gdzie wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich. Ludzie sobie pomagają i z ufnością zagadują się na ulicy. Wydawać by się mogło, że zamknięta w sobie Ewa nie pasuje do tej radosnej społeczności. Nie pozwala ludziom zbliżyć się do siebie i odkryć ile bólu w sobie magazynuje. Historia opowiedziana jest z jej punktu widzenia, więc poznajemy jej prawdziwe ja. Jest zabawna, pełna autoironicznych myśli i sarkazmu. Czytając debiutancką powieść Kingi Facon nie raz pękałam ze śmiechu. Stworzyła ona bohaterkę z którą chętnie bym się zaprzyjaźniła. Jej uwagi czy przemyślenia nie raz zwaliły mnie z nóg i poprawiły mi humor. Kiedy Ewę napadały czarne myśli miałam ochotę zwołać wszystkie postaci literackie, by pomogły jej w końcu się pozbierać. Bardzo ją polubiłam. Samulka jest pełna pozytywnych bohaterów, którzy chętnie pomogą zapomnieć o problemach - trzeba tylko do nich podejść, przywitać się i pozwolić sobie na otworzenie serca.

{ EpikBox #3 }

{ EpikBox #3 }

lutego 21, 2016

{ EpikBox #3 }


Nadszedł ten moment, gdy kurier puka do moich drzwi i przynosi coś, na co czekałam kilka miesięcy. Muszę przyznać, że byłam lekko zdziwiona widząc mejla, że EpikBox został wysłany. Myślałam, że zostało do tego czasu jeszcze kilka dni. Tutaj, w Anglii, czas szybko płynie, więc po prostu zostało mi cieszenie się. Pudełka oczywiście nie dostałam do rąk własnych, a autorką zdjęć jest moja mama. Trudno więc jest powiedzieć mi coś o jakości otrzymanych przedmiotów. Pozostaje mi jedynie pokazać je Wam i czekać na czerwiec, kiedy wrócę do domu i sama pooglądam wszystkie te rzeczy. Muszę Wam zdradzić, że to pudełko miało przeważyć nad kwestią, czy będę dalej kupować EpikBoxa, czy już sobie daruję. Mam jeszcze miesiąc na podjęcie decyzji, jednak wydaje mi się, że kolejne pudełko również trafi w moje łapki.


Pamiętacie, jak przy świątecznej odsłonie EpikBoxa zirytował mnie fakt, że w tych pudełkach nie ma nic dla mężczyzn? Tym razem jakby ekipa EpikBoxa czytała mi w myślach i pojawiły się dwa warianty: męski i damski. Widząc zawartość tego dla kobiet jestem bardzo ciekawa, co znalazło się w tym drugim. Mam nadzieję, że gdzieś pojawią się zdjęcia. Przyznam, że przez chwilę przeszło mi przez myśl, by zamówić oba, jednak doszłam do wniosku, że to na dłuższą metę nie ma sensu.

lutego 20, 2016

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #3

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #3

lutego 20, 2016

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #3


Minął trzeci tydzień w Londynie. Tym razem weekend poświęciliśmy nie na zwiedzanie super sławnych zabytków, tylko na poznanie trochę okolicy. Byliśmy ciekawi, co kryje się niedaleko naszego domu. Londyn w ogóle nie przypomina innych wielkich miast. Wszędzie stoją małe słodkie domki, a dookoła nich jest zielono. Łatwo też natknąć się na parki, których jest tu więcej, niż w moich rodzinnych Bieszczadach. Nie są też wyremontowane i przypominają prawdziwy... park. Wszędzie błoto, drzewa, kwiatki... Przyznam, że nie tego się spodziewałam lecąc tutaj. Kto by się spodziewał, że żeby pooddychać świeżym powietrzem trzeba się wybrać do Londynu?

Nadal przeraża mnie fakt, że chyba więcej jest tu Polaków niż Anglików. Ostatnio weszłam do baru zjeść hamburgera - niech żyje dieta! - i byłam w szoku. W gronie prawie dziesięciu osób doliczyłam tylko dwóch, które nie mówiły po polsku. Nawet przypadkowo spotkany w sklepie pan Anglik spytał mnie, czy jestem z Polski po czym powiedział dziękuję. Zabawne, że tak jak my w Polsce wtykamy w nasze wypowiedzi angielskie słówka - Anglicy robią to samo, tylko odwrotnie.

lutego 19, 2016

[460] Ember in the Ashes. Imperium ognia - Sabaa Tahir

[460] Ember in the Ashes. Imperium ognia - Sabaa Tahir

lutego 19, 2016

[460] Ember in the Ashes. Imperium ognia - Sabaa Tahir

Tytuł: Imperium Ognia
Tytuł oryginału: An Ember In The Ashes
Autor: Sabaa Tahir
Tłumaczenie: Jerzy Malinowski
Seria: An Ember In The Ashes
Tom: 1
Data wydania: 04 listopada 2015
Liczba stron: 510
Wydawnictwo:  Akurat
Cena na okładce: 39,90
Naprawdę nie lubię czytać książki, gdy jest ona na szczycie wszystkich list popularności, jak powstały podczas jej premiery. O Imperium ognia było tak głośno, że miałam ochotę zatkać sobie uszy i zamknąć oczy po ty, by wyprzeć istnienie tej książki. Ciekawość i dobry słuch nie pozwoliły mi tego zrobić. Skoro tyle osób kocha Ember in the Ashes to coś musi być na rzeczy. Takie myśli towarzyszyły mi w momencie, gdy pełna sceptycyzmu otwierałam książkę Saby Tahir.

Laia mieszka z bratem i dziadkami. Jej życie nie jest usiane różami - musi ciężko pracować by wspomóc rodzinę a i tak trudno związać im koniec z końcem. Ciągle są inwigilowani i prześladowani. Dodatkowo brat dziewczyny zaczął gdzieś znikać i przestał pomagać rodzinie. Kiedy okazuje się, że został on oskarżony o zdradę, a w ich domu pojawia się Maska - bezwzględny zabójca - ucieka. Nie potrafi sobie wybaczyć tego kroku i ciągle prześladują ją obrazy śmierci dziadków. Postanawia odnaleźć ruch oporu. Oni muszą jej pomóc odnaleźć jedynego członka rodziny, który jej pozostał. 

Elias uczy się w Akademii, którą wszyscy nazywają Czarnym Klifem. To w niej szkoli się najbardziej zabójczych żołnierzy Imperium, Maski. Chłopak należy do jednego z najbardziej wpływowych rodów, więc dziadek dużo od niego wymaga. Nie wie, że Elias wcale nie chce być Maską, nie pociąga go zabijanie i nie potrafi być ślepo lojalny wobec Imperium. Dodatkowo od pewnego czasu planuje ucieczkę. W Czarnym Klifie za dezercję grozi tylko jedna kara - śmierć. 

Losy tej dwójki splatają się ze sobą w sposób tak prosty, chciałoby się rzec przewidywalny, a jednak jest w ich spotkaniu coś takiego, co wbija czytelnika w fotel i sprawia, że przeciera się oczy ze zdumienia. Być może fakt, że Sabaa Tahir z łatwością okręca sobie swoich fanów wokół palca i to ona kieruje naszym spojrzeniem. 

lutego 17, 2016

[459] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Faktotum

[459] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Faktotum

lutego 17, 2016

[459] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Faktotum

Tytuł: Faktotum
Tytuł oryginału: Factotum
Autor: Charles Bukowski
Tłumaczenie: Jan Krzysztof Kelus
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 15 listopada 2014
Liczba stron: 230
Wydawnictwo:  Noir Sur Blanc
Cena na okładce: 29,00
Kolejna ŚRODA Z BUKOWSKIM. Przyznam, że jak na razie to moja ulubiona seria z tych, które stworzyłam. Kiedy zaczynałam ją planować nawet nie sądziłam, że Bukowski okaże się takim cudownym pisarzem, a ja chwytając za kolejne jego książki czuję się tak, jakbym wróciła do domu. Serce bije mi ze szczęścia, a na twarz wypływa uśmiech. Musicie wiedzieć, że tym razem nie jestem zbyt zachwycona, a mimo to i tak Bukowski jest dla mnie mistrzem.

Owa historia składa się z samych opowieści mężczyzny, który ciągle i ciągle szuka sobie pracy. Tytułowy bohater nie stara się udawać i poszukuje zajęcia uparcie mówiąc o sobie prawdę. Szybko udaje mu się znaleźć zatrudnienie, jednak nie stara się na siłę go utrzymać. Towarzyszymy mu w kolejnych posadach, z których zostaje wyrzucony lub z których sam odchodzi nie przejmując się, że znowu nie ma roboty.

Bukowski był alkoholikiem. Nie jest to dla nikogo żadną tajemnicą. Wszyscy wiedzą, że pisał o sobie i swoim życiu. Jeśli zapytacie kogoś o tego człowieka od razu Wam powiedzą, że to ten pijak, który dużo przeklinał w swoich wierszach i nie przejmował się w żaden sposób tych, co wypada a co nie. To prawda. Bukowski umiał żyć. Faktotum można opisać w kilku słowach: seks, alkohol i próby funkcjonowania w społeczeństwie. Społeczeństwie równie zdegenerowanym co sam główny bohater. Wydawać by się mogło, że powinien móc się doskonale dopasować. Jak to jest, kiedy przestaje zależeć i jedyne, co się robi to żyje?

Mimo, że jak na razie to najsłabsza książka Bukowskiego, z którą miałam styczność, a i tak czytało się ją wspaniale. Miał on w sobie tyle charyzmy i zrozumienia, że nie da się go nie lubić. Znał świat bardzo dobrze i nie bał się pisać o nim prawdy. Nie można tego powiedzieć o każdym pisarzu, więc to największe odznaczenie, jakie można przypisać poecie. Charles Bukowski na nie zasłużył.

lutego 15, 2016

[458] Smak ciemności - C.J. Roberts

[458] Smak ciemności - C.J. Roberts

lutego 15, 2016

[458] Smak ciemności - C.J. Roberts

Tytuł: Smak ciemności
Tytuł oryginału: Epilogue
Autor: C.J. Roberts
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Seria: The Dark Duet
Tom: 3
Data wydania: 3 lutego 2016
Liczba stron: 267
Wydawnictwo:  Czwarta Strona
Cena na okładce: 36,90
Z ogromną niecierpliwością czekałam na każdą część serii The Dark Duet. Polubiłam Livvie i Caleba. Wypatrywałam Smaku ciemności wręcz obsesyjnie. Gdy tylko listonosz zapukał do mych drzwi i przyniósł mi paczkę od razu się na nią rzuciłam. Mimo dość spaczonego charakteru kontaktów seksualnych bohaterów ciągle było mi mało ich przygód. Teraz, gdy to już koniec czuję ogromną pustkę. Przywiązałam się do powieści C.J. Roberts naprawdę mocno i jeszcze nie raz do niej wrócę. Być może nie będę już czuła tych emocji, co za pierwszym razem, ale miło będzie odwiedzić tą dwójkę.

Caleb i Livvie są razem. Nie było to jednak zbyt łatwe. Czytając o szczęśliwym zakończeniu, które napisała dziewczyna, nie wiedzieliśmy, co wydarzyło się pomiędzy momentem, gdy Caleb ją odnalazł, a owym końcem. Mogłoby się wydawać, że w takim razie nie działo się tam nic ważnego.

Tym razem to on chwyta za długopis, by opowiedzieć nam to wszystko, co przemilczała Livvie. Nie ukrywa nic. W końcu mamy okazję poznać prawdziwego Caleba i usłyszeć o wszystkim z jego perspektywy. Z perspektywy osoby, która nie wstydzi się brutalnych szczegółów i perwersyjnych opowieści. Nie ukrywa niczego, o czym myślał. Czasami na same wspomnienie tego przechodzą mnie ciarki.

Naprawdę podziwiam C.J. Roberts za Smaku ciemności. Czuć narrację całkiem inaczej, niż w dwóch poprzednich tomach. Autorce udało się wczuć w rolę Caleba i aż trudno uwierzyć, że historia z perspektywy Livvie wyszła spod tej samej ręki. Ta część jest równie dobra - jak i nie lepsza - jak poprzednie. Trochę się bałam, że poziom spadnie, jednak niepotrzebnie. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miała okazję poznać historię, którą napisała ta autorka. Coś czuję, że The Dark Duet to dopiero początek i jeszcze nie raz mnie zaskoczy.

lutego 14, 2016

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #2

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #2

lutego 14, 2016

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #2


Uwielbiam muzea. Serio. Tym razem przyszedł czas na British Museum. Czyli coś wielkiego i w ogóle. Tak sobie myślałam idąc tam w poprzednią niedzielę. A właściwie jadąc. W Londynie wszędzie jest cholernie daleko. Pewnie dlatego tak mało tutaj grubych ludzi. Ciągle biec do autobusu, do metra. Biec przez ulicę i uciekając przed mordercami... Trochę mnie fantazja poniosła, ale faktem jest, że wszyscy tu się ciągle śpieszą. Nawet siedząc w autobusie wyglądają, jakby mieli wstać i zacząć chodzić w kółko. Nie wiem jak to się dzieje, że energia rozpiera tych wszystkich ludzi. Spróbujcie iść w sobotę na Hammersmith, zrobić zakupy i nie zostać rozgniecionym przez napierający tłum! Próbowałam. Kiedy wyszłam stamtąd czułam się jakby mnie czołg potrącił. Zakupy w Londynie to niekiedy sport ekstremalny...

British Museum jest naprawdę ogromne. I wchodzi się tam za darmo. Co zapewne przekłada się na ogromne ceny pamiątek. Naprawdę! Zakładka do książki - 10 funtów. Może nie wspomnę o cudownym wydaniu Sherlocka, które odłożyłam z wielkim bólem serca... Cóż. Były łzy i rozdzierające pożegnanie. Ale ja tam po nie wrócę. Obiecałam mu. Oprócz tego, że wszystko jest tam drogie jest naprawdę cudownie. Mumie, greckie rzeźby, stylowe wazony... Pewnie jeszcze nie raz się tam wybiorę. Mam nadzieję, że nie każda wizyta w sklepie z pamiątkami będzie się kończyć złamanym serduszkiem. Tak czy inaczej moim rajem tutaj nie są księgarnie. Weszłam do sklepu z płytami i popłynęłam. Płyta Foo Fighters za sześć funtów? Biorę.

Co do kwestii technicznych... Wciąż nie mam internetu. Nawet nie wiecie ile dziesiątek funtów wydałam już na ciągłe doładowania i kolejne karty, które dają mi jakieś marne megabajty za ogromne kwoty. Czekam na czwartek jak na zbawienie. Mają przyjść podłączyć sieć. Czuję się, jakbym czekała na moje urodziny. Te wszystkie zaległe odcinki seriali, które na mnie czekają... Tyle recenzji mam do napisania, tyle zaległych postów! Teraz już wiem, co odpowiadać na pytanie o moją wyprawkę na bezludną wyspę: nielimitowany internet i laptop z nieograniczoną baterią. Amen.

lutego 12, 2016

[457] Smocze proroctwo - Tui T. Sutherland

[457] Smocze proroctwo - Tui T. Sutherland

lutego 12, 2016

[457] Smocze proroctwo - Tui T. Sutherland

Tytuł: Smocze proroctwo
Tytuł oryginału: The Dragonet Prophecy
Autor: Tui T. Sutherland
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec
Seria: Skrzydła ognia
Tom: 1
Data wydania: 13 stycznia 2016
Liczba stron: 304
Wydawnictwo:  MAG
Cena na okładce: 29,00
W momencie, gdy zobaczyłam okładkę Smoczego proroctwa uznałam, że jest to książka dla dzieci. Postanowiłam, że będzie idealna, by odetchnąć po czymś cięższym. Pewnie wiecie, że uwielbiam, gdy historie dla młodszych okazują się trafiać i do dorosłych. W tym przypadku tak było. Być może nie wstrząśnie tymi starszymi, ale z pewnością sprawi, że przez chwilę znajdą się oni w przerażającym świecie smoków, w którym toczą się brutalne wojny.

Łupek mieszka pod górą. Właściwie został tam uwięziony i nie ma innego wyjścia. Jest smokiem, który - razem z czwórką innych - ma wypełnić pewną przepowiednię. Mówi ona, że piątka smocząt zakończy wojnę. Szpony Pokoju ukrywają więc ich po to, by przeżyli. Są szkoleni w walce w sposób dość brutalny. Ich opiekunowie nie znają litości.  Łupek nie jest w tym zbyt dobry, więc często obrywa. Podobnie jak pozostali powoli ma już dość ścisłego nadzoru.

Gdy życie jednego ze smocząt jest zagrożone Łupek nie waha się ani chwili. Razem z pozostałymi układa plan ucieczki. Nie wiedzą jakie będą konsekwencję ich decyzji. Są jednak świadomi tego, że nie mają wyjścia. Na zewnątrz toczy się wojna, więc ich plan może się okazać równie  niebezpieczny, co zostanie pod górą i nie zrobienie niczego.

Bohaterowie tej historii to praktycznie jeszcze dzieci. Łupek nie jest taki, jak inne smoki jego gatunku. Bo od razu trzeba to zaznaczyć. Nie każdy smok jest zielony i nie każdy tutaj zieje ogniem. Na początku dostajemy opis historii i poszczególnych rodzajów smoków, jednak nasz główny bohater wychowywany był z dala od swoich w towarzystwie innych ras, więc obce są mu standardowe zachowania krewnych. Plusem są też ilustracje, dzięki którym lepiej możemy poznać Łupka i pozostałych. W ten sposób ich wygląd i różnice między nimi nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Wszyscy będą widzieć ich w taki sam sposób.

lutego 10, 2016

[456] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Noce waniliowych myszy

[456] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Noce waniliowych myszy

lutego 10, 2016

[456] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Noce waniliowych myszy

Tytuł: Noce waniliowych myszy
Tytuł oryginału: Noce waniliowych myszy
Autor: Charles Bukowski
Tłumaczenie: Leszek Engelking, Piotr Madej, 
Michał Kłobukowski, Marcin Baran, 
Dobrosław Rodziewicz
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 16 października 2014
Liczba stron: 408
Wydawnictwo:  Noir Sur Blanc
Cena na okładce: 39,00
Nadeszła kolejna ŚRODA Z BUKOWSKIM. Tym razem postanowiłam zapoznać się z wierszami tego autora ciekawa tego, co stworzył. Szmira bardzo mi się spodobała - szczególnie jej filozoficzne przesłanie - wiedziałam więc, że poezja Bukowskiego, mimo wulgaryzmów, na pewno do mnie dotrze. Nie myliłam się. Ten autor porusza istotne dla niego kwestie w sposób bardzo prostolinijny. Nie ma wątpliwości więc, że udaje mu się porozumieć w ten sposób z osobami, dla których poezja Mickiewicza czy innego wybitnego pisarza jest po prostu nie do zrozumienia. 

Charles Bukowski niczego nie ukrywa przed swoim czytelnikiem. Pisząc swoje wiersze oddaje w nich część siebie. Wspomina o swoich przelotnych romansach, przyjaźniach, mówi jakiej muzyki słucha i kogo ceni jako pisarza. Podczas lektury Nocy waniliowych myszy ani przez chwilę nie zastanawiałam się, czy autor mówi szczerze i czy naprawdę do przeżył. Pierwszy raz miałam styczność z takim otwarciem się poety. Inni ubierali swoje doświadczenia w piękne słowa i przyprawiali ogromną ilością środków stylistycznych. Nie Bukowski. Dla niego liczy się tylko to, by pisać. Nie potrzebuje do tego różowej otoczki, którą tak często możemy dostrzec u tych, którzy w każdym szczególe dopieszczają swoje dzieła. Kiedy wyobrażam sobie, jak Bukowski pisze widzę go siedzącego przy maszynie i piszącym bez zastanowienia to, co siedzi mu w głowie. 

Zapewne są ludzie, którzy nie dopatrzą się w Nocach waniliowych myszy tego piękna realizmu. Niektórym się może wydawać, że Bukowski zbyt otwarcie poruszał kwestię swojego życia - choćby seksualnego. Podziwiam go za odwagę, z jaką otwierał się na świat będąc nieszczęśliwym człowiekiem, który nie miał w życiu zbyt dużego szczęścia. Nie idealizuje siebie i pokazuje wszystko takim, jakie było naprawdę. Jeśli nie tego szukacie w poezji to nie jestem pewna, czy zaprzyjaźnicie się z tym mężczyzną. Ułuda i udawane piękno nie to nie tutaj. Doceńcie prostolinijność i szczerość złamanego przez życie pisarza.

lutego 08, 2016

[455] Czerwony rycerz - Miles Cameron

[455] Czerwony rycerz - Miles Cameron

lutego 08, 2016

[455] Czerwony rycerz - Miles Cameron

Tytuł: Czerwony rycerz
Tytuł oryginału: The Red Knight
Autor: Miles Cameron
Tłumaczenie: Maria Gębicka-Frąc
Seria: Syn zdrajcy
Tom: 1
Data wydania: 13 stycznia 2016
Liczba stron: 832
Wydawnictwo:  MAG
Cena na okładce: 49,00
Sama nie wiem co sprawiło, że chwyciłam za Czerwonego rycerza. Nie znałam autora, nawet nie przeczytałam opisu fabuły. Uwielbiam łapać książki w ciemno. Nie spodziewałam się, że jest ona taką cegiełką, jednak kiedy wyciągnęłam ją z paczki oczy zaświeciły mi się jak pięciozłotówki. Naprawdę lubię takie grube pozycje. Jest to trochę ryzykowne, gdyż kiedy pozycja mi się nie spodoba męczę się i męczę. Tutaj nawet nie zauważyłam upływu czasu - pochłaniałam stronę za stroną.

Czerwony Rycerz jest młody, jednak doskonale potrafi walczyć i zna się na swoim fachu. W momencie, gdy razem ze swoim oddziałem podejmuje się ochrony żeńskiego klasztoru nie spodziewa się, że może to kosztować go życie wielu przyjaciół. Siostry dobrze płacą, niektóre są naprawdę ładne, a samo zlecenie nie może być przecież takie trudne. Okazuje się jednak, że Dzicz atakuje, a zwykłe zlecenie ochrony może przemienić się w prawdziwą wojnę.

Czerwony rycerz to powieść naprawdę wielowątkowa. Przeplatają się one w taki sposób, że oczy z uznania otwierają się same. Czytając naprawdę się wciągnęłam w historię Czerwonego rycerza i z ogromną ciekawością próbowałam dowiedzieć się, kim naprawdę jest ten młody mężczyzna. Miles Cameron doskonale sobie radzi z tworzeniem fabuły. Czasami dopatrywałam się motywów z innych książek fantastycznych, jednak nie przeszkadzało mi to w lekturze i muszę przyznać, że się tego nie spodziewałam. Często ryzykuje, jednak ostrożnie podchodzę do pozycji fantasy. Podobno autor bardzo docenia Tolkiena, jednak nie zauważyłam do niego żadnych nawiązań i odetchnęłam z ulgą. 

Towarzyszymy tak dużej ilości bohaterów, że początkowo trudno się połapać w to, kto jest kim. Czerwony rycerz jest postacią najbardziej interesującą i to z nim najchętniej spędzałam czas. Mimo młodego wieku kryje w sobie tyle tajemnic, że to nic dziwnego.

lutego 07, 2016

Imienny Maraton Czytelniczy - 7ReadUp - podsumowanie

Imienny Maraton Czytelniczy - 7ReadUp - podsumowanie

lutego 07, 2016

Imienny Maraton Czytelniczy - 7ReadUp - podsumowanie


Nadszedł czas podsumowania akcji 7ReadUp. Udało mi się stworzyć z tytułów książek moje imię, ale wiedziałam, że tak będzie. Okazało się, że w Londynie mam mnóstwo czasu do czytania - więcej nawet niż w Polsce. Paradoks. Wydaje mi się, że liczba książek. które udało mi się przeczytać - siedem - jest całkiem niezła, jak na jeden tydzień, choć zdarzało mi się czytać więcej. 

KKłopoty to męska specjalność, Ch. Bukowski - 240 str
AAn Ember in the Ashes, S, Tahir - 510 str
RRywalki, K. Cass - 336 str
CCokolwiek uczyniliście, PM Nowak - 344 str
I Listy Napoleona I Józefiny - 356 str
AAfter. Płomień pod moją skórą, A. Todd - 632 str

+ W krainie kolibrów, S. Caspari - 632 str

Z racji tego, że czytałam wyłącznie w ebookach nie wiem, ile centymetrów łącznie osiągnęły grzbiety. Wydaje mi się jednak, że na pewno przekroczyły wymagane siedem. Łączna ilość przeczytanych stron to 3050 i trochę jestem zawiedziona tą ilością, ale następnym razem postaram się dużo bardziej wziąć się w garść. Tak czy inaczej wymagania zostały spełnione i to mnie cieszy. 

lutego 06, 2016

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #1

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #1

lutego 06, 2016

Paper Towns, czyli Papierowe Miasta w Londynie #1


Minął pierwszy tydzień w Londynie, a ja zdążyłam zwiedzić dopiero kilka rzeczy i większość sklepów. Grunt to priorytety. Jak na razie największym minusem pobytu tutaj jest brak internetu. Wyobrażacie sobie, że na podłączenie sieci muszę czekać jeszcze dwa tygodnie? Radzę sobie jak umiem, ale jak na razie masowo pochłaniam książki z przerażeniem obserwując rosnącą ilość recenzji do napisania. 

Londyn jest całkiem inny, niż się spodziewałam. Niby ogromne miasto, a równocześnie takie przytulne. Jedno jest pewne. Mieszkać na zawsze zdecydowanie tutaj nie chce i kiedy tylko nadarzy się okazja wracam do Polski. Ta różnorodność wszystkiego mnie zabije, jestem pewna. Wydaje mi się, że zbyt lubię moje małe miasteczko, by już nigdy do niego nie wrócić. Poza tym - zdradzę Wam tajemnicę - cholernie mi się tu nudzi.

Pozostaje mi jedynie pokazać Wam ułamek tego, co zobaczyłam i korzystać z okazji, że mam internet i pędzić pisać, pisać, pisać na zapas.

lutego 05, 2016

[454] PRZEDPREMIEROWO: Barwy miłości. Czerwień - Kathryn Taylor

[454] PRZEDPREMIEROWO: Barwy miłości. Czerwień - Kathryn Taylor

lutego 05, 2016

[454] PRZEDPREMIEROWO: Barwy miłości. Czerwień - Kathryn Taylor

Tytuł: Barwy miłości. Czerwień
Tytuł oryginału: Entblößt
Autor: Kathryn Taylor
Tłumaczenie: Miłosz Urban
Seria: Barwy miłości
Tom: 2
Data wydania: 17 lutego 2016
Liczba stron: 352
Wydawnictwo:  Akurat
Cena na okładce: 34,90
Odkąd tylko pani Kathryn Taylor pojawiła się na polskim rynku cały czas trafiam na jej książki. W ten sposób przeczytałam już wszystkie, które zostały u nas wydane. Nie jestem jakąś ogromną fanką erotyków, więc je sobie dawkuje i sięgam po nie raz na jakiś czas - z braku innych pomysłów. Barwy miłości nie zachwyciły mnie, jednak miło spędziłam przy nich czas. Dlatego też stwierdziłam, że nie zaszkodzi poznać dalszych losów bohaterów, gdyż zakończenie dawało do myślenia.

Grace wie, że Jonathan Huntington nie jest zdolny do okazywania uczuć. Nie wie nawet, czy pod jego twardą skorupą czai się do niej jakieś przywiązanie, nie wspominając już o miłości. Nie potrafi jednak zaakceptować tego, że jedyne, co ich łączy to seks. Nie umie też się nim dzielić. Postanawia zrobić wszystko, by wyciągnąć go z mroku i sprawić, by odwzajemnił to, co ona czuje do niego.

Nie można mieć zbyt wysokich wymagań co do tej książki. Opowiada ona o dość przewidywalnych wydarzeniach, jednak czasami miło jest przeczytać coś w tym stylu. Historia Grace i Jonathana jest wciągająca - temu nie mogę zaprzeczyć. Mam w sobie coś z kobiet, które lubią takie czytadła i czasami się im oddaję. Nie wyczekuję jakoś specjalnie kontynuacji - kiedy się już pojawia chwytam za nią, po czym ponownie zagłębiam się w to, co lubię bardziej. Jestem zdania, że trzeba sobie wszystko dawkować i wszystkiego próbować. 

Jonathan jest jednym z tych książkowych bohaterów, którzy zimnym wzrokiem patrzą na świat i nie zwracają uwagi na uczucia. Przypomina mi w tym Bena Sterlinga, z innej serii Kathryn Taylor - tej o Daringham Hall. Autorka najwyraźniej bardzo lubi takich mężczyzn, podobnie jak wiele innych kobiet. Ja też czasami lubię o nich poczytać.

lutego 03, 2016

[453] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Szmira

[453] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Szmira

lutego 03, 2016

[453] ŚRODA Z BUKOWSKIM: Szmira

Tytuł: Szmira
Tytuł oryginału: Pulp
Autor: Charles Bukowski
Tłumaczenie: Tomasz Mirkowicz
Seria: -
Tom: -
Data wydania: 11 września 2014
Liczba stron: 192
Wydawnictwo:  Noir Sur Blanc
Cena na okładce: 29,00
Jednym z moich niewielu postanowień na rok 2016 było poznanie wszystkich książek Charlesa Bukowskiego. Nigdy wcześniej nie miałam z nim styczności, jednak co rusz napotykałam na swojej drodze cytaty z pozycji jego autorstwa i wiedziałam, że to będzie coś wielkiego. Żeby się bardziej zmotywować dodałam w swoim zeszycie: jeden Bukowski tygodniowo. Tak narodziła się ŚRODA Z BUKOWSKIM

Nick Belane nie ma spokojnego życia. Ciągle ktoś coś do niego ma. Ostatnio przyczepiła się Pani Śmierć. Z jednej strony nie omija nikogo, jednak mogłaby dać mu trochę przestrzeni osobistej. Żałuje, że nie ma takiej samej blokady jak Celine. Ten francuz, który podobno umarł, ale dalej odwiedza antykwariat Reda. Nick musi odnaleźć Celine'a i doprowadzić do Pani Śmierć. Wtedy ona powie mu, gdzie jest Czerwony Gołąb. Czymkolwiek jest. Belane jest detektywem. Musi wykonywać swoje zlecenia. Choćby przyszedł do niego człowiek, którego napastuje kosmitka. Zajmuje się tym wszystkim w przerwach między graniem na wyścigach, chlaniem i obsesyjnym myśleniem o wszystkich ponętnych kobietach, które ostatnio nie dają mu spokoju.

Jest to ostatnia powieść, którą napisał Bukowski w swoim życiu. Zapewne dlatego opiera się ona w większości na motywie śmierci i na fakcie, że koniec końców dopadnie ona każdego. Być może autor czuł, że Pani Śmierć wysłała już swoich pomocników, by go odnalazła. Tak czy inaczej towarzyszymy Nickowi Belane w jego poszukiwaniach. Ma on pięćdziesiąt pięć lat i dekadenckie podejście do życia. Każdego dnia budzi się rano z ponurymi myślami i nie żałuje sobie alkoholu. Nie jest postacią, którą można lubić, albo nie. Nick Belane po prostu jest, żyje i zajmuje się swoimi przyziemnymi sprawami licząc na to, że nowy dzień nie będzie pechowy i uda mu się trochę zarobić. Spędzając z nim czas uczymy się wielu nowych rzeczy, które przekazane są w taki sposób, że na pewno zostaną w głowie.

lutego 01, 2016

[452] PRZEDPREMIEROWO: Xięgi Nefasa. Trygław, władca losu - Małgorzata Saramonowicz

[452] PRZEDPREMIEROWO: Xięgi Nefasa. Trygław, władca losu - Małgorzata Saramonowicz

lutego 01, 2016

[452] PRZEDPREMIEROWO: Xięgi Nefasa. Trygław, władca losu - Małgorzata Saramonowicz

Tytuł: Xięgi Nefasa. Trygław, władca losu
Tytuł oryginału: Xięgi Nefasa. Trygław, 
władca losu
Autor: Małgorzata Saramonowicz
Tłumaczenie: -
Seria: Xięgi Nefasa
Tom: 1
Data wydania: 03 lutego 2016
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: Znak
Cena na okładce: 36,90
Początkowo nie miałam zamiaru czytać tej powieści. Nie wpadłam na nią w trakcie przeglądania zapowiedzi i byłam całkowicie nieświadoma jej istnienia. Kiedy jednak pojawiła się możliwość otrzymania jej - jak nie ja - przeczytałam opis, a moja miłość do historii wyszła na pierwszy plan. 

Polska, XII wiek. Kraj jeszcze sobie radzi, jednak stoi już na skraju przepaści. Młody władca, Bolesław - zwany Krzywoustym - obawia się, iż gdy nie urodzi mu się syn władza trafi w ręce jego starszego brata, Zbigniewa. Kiedy okazuje się, że młoda żona Bolesława, Sława, jest w ciąży wszyscy się radują. Okazuje się jednak, iż Bóg ma zesłać Krzywoustemu córkę. Jest to dla niego cios, jednak nic już nie może z tym zrobić.

Nefas, nadworny kronikarz i przyjaciel Bolesława, zwraca się do niego z propozycją, by ten udał się prosić o pomoc Trygława, jednego z pogańskich bogów. Chrześcijaństwu nie udało się jeszcze do końca wyplewić innych wierzeń, choć biskup bardzo gorliwie do tego podchodzi. Władca jednak wymusza na Nefasie obietnicę, by ten nie kierował się do tamtego boga i zostawił sprawę zwykłemu biegowi. Ten jednak nie ma zamiaru pozwolić na to, by jego wybawca, Bolesław, został z pustymi rękami i musiał zejść z tronu.

Dzięki Nefasowi, który opisuje wszystkie wydarzenia w państwie Polskim, śledzimy całą akcję. Kronikarz jednak nie ukrywa, że oficjalne informacje zawarte w Dziejach nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Wie on, że większość ludzi nie potrafi czytać, więc nikt nie zarzuci mu, że wywyższa Bolesława i jego mądrość. Opowiada nam jednak całą prawdę niczego nie kryjąc. Dzięki temu widzimy niespójności i możemy dowiedzieć się, czemu ukrył niektóre sprawy. Postaci, które występują na kartach tej powieści dobrze znamy z kart naszej historii. 

Zapowiedzi: co ciekawego na luty?

Zapowiedzi: co ciekawego na luty?

lutego 01, 2016

Zapowiedzi: co ciekawego na luty?

Powiem Wam, jaki jest minus znajdowania się za granicą - utrudniony dostęp do polskich nowości wydawniczych. Zanim przeczytam cokolwiek z tych nowości minie trochę czasu i straszliwie mnie to boli. Bardzo się cieszę, że mam dostęp do czytnika ebooków, bo nie wiem, co by się ze mną w tej Anglii stało. Zazdrośnie będę podpatrywać na wszystkich blogach pozycje, które wyjdą w lutym i dla pocieszenia sprawię sobie trochę więcej angielskich perełek. Dla Was być może też coś będę mieć...

WYDAWNICTWO SQN

Kultowe opowieści Łukasza Orbitowskiego

Niewyjaśnione samobójstwa taksówkarzy. Droga widziana tylko przez nielicznych. Spalony blok z lokatorem, którego nie powinno w nim być. Przekręt wystawiający przyjaźń na próbę. Przesyłka na zawsze odmieniająca życie doręczyciela…

Łukasz Orbitowski w sposób, w jaki nie zrobił tego nikt przed nim, pokazuje świat, w którym rodzą się współczesne koszmary: świat polskich blokowisk, miejskiego brudu, pierwszych poważnych związków, porannej wódki. Krwisty, podszyty czarnym humorem język tych opowieści, a także niezwykła wyobraźnia autora sprawiają, że Wigilijne psy hipnotyzują i niepokoją od pierwszych stron.




Premiera: 17 lutego 2016

Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger